pogromił ich, rozproszył, część zagarnął w niewolą, część do ucieczki zniewolił. Pomiędzy jeńcami znalazł się Zbigniew, którego poznano po zdjęciu mu z głowy szyszaku, a który zatrzymany pod strażą do dnia następnego, gotował się przez ten czas i silił na wykręty, jakiemiby osłonić mógł swoję zbrodnię, i usprawiedliwić czyn niegodziwy, zbyt już jawny i po obozach rozgłoszony. Nazajutrz więc zwołano koło rycerskie dla przekonania wszystkich o zdradzie i przewrotności Zbigniewa, i orzeczenia, na jaką karę za nie zasłużył. Sieciech wojewoda Krakowski, wezwany aby zdanie swoje otworzył, temi słowy przemawiał: „Nie możecie bynajmniej wątpić, Miłościwy książę, i wy zacni mężowie, o niecnej zdradzie Zbigniewa, i zamachu przezeń czynionym na naszą i wojska wszystkiego i twoję Monarcho zgubę. Chociażbym ja milczał, sam czyn wyświeca najoczywiściej jego zbrodnię, od której ciosów jedynie Opatrznością Boską i czujnością naszego książęcia jesteśmy dziś ocaleni. Gdy bowiem w porze nocnej używaliśmy spokojnie wczasu, on wiedząc o tém, wyszedł potajemnie z obozu, namówił i sprowadził na karki nasze nieprzyjacioł; sam poprzedził ich zgraję i tym celem przemienił szaty, oręż i konia, aby w razie ich zwycięztwa, sobie jako wodzowi i przewodnikowi przywłaszczył chwałę, a w przypadku przegranej, albo uchodzić mógł niepoznany, albo dostawszy się w niewolą, udawać chytrze i kłamać, jak to pewnie zamyśla, że chciał uprzedzić nieprzyjacioł i ostrzedz nas o ich napadzie. Tę przewrotność wziętą z przyrodzenia i ze krwi podłej nałożnicy, podżegła w nim pobłażająca dobroć ojca i zbyt wolne wychowanie, a ośmieliła cierpliwość nasza do tego stopnia, że kłamstwem i chytremi zdradziectwy śmie chełpić się bezczelnie jakby najzacniejszemi przymiotami, i barwić pozornie najczarniejsze swoje zbrodnie. Lecz jeżeli na ród jego i żywot cały zwrócimy uwagę, ujrzymy w nim stek wszystkich przywar i występków. Urodzony bowiem z nałożnicy, a wychowany pomiędzy Czechami i Niemcami, napoił się wcześnie i tak dalece przejął trucizną niechęci i przewrotności, że naprzód przeciw ojcu zelżywych dopuszczał się czynów, a potém na zgubę brata Bolesława, w nadziei osięgnienia po nim rządów, po wiele kroć podmawiał Czechów, Niemców, Pomorzan i Prusaków, snując od pierwszej młodości pasmo ohydnych zbrodni i występków. Czego zaiste wiele mamy dowodów, a za wszystkie starczy dzień dzisiejszy. Jeżeli znosiliśmy cierpliwie dawniejsze jego przestępstwa, niechże nas obecne przynajmniej poruszy; nie oszczędzajmy dłużej między sobą tej potwory, która nie wprzódy zapewnie złość swą uśmierzy, aż gdy się zguby naszej doczeka, i krwią rodaków bezkarne nasyci żądze.“ A gdy wszyscy zgodnemi potwierdzili okrzyki, „że takiego zdrajcę nie tylko żelazem zgładzić i posiekać w kawałki, ale zębami roz-
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/459
Ta strona została przepisana.