czerni. Wielkie i widoczne groziło niebezpieczeństwo, gdyby przyszło na nieprzyjaciela z czoła albo z boku uderzyć; ale dostrzegł Bolesław, że w tyle mniej był obóz ubezpieczony ostrokołami, spisami i dardami, i z tej strony zdawał się przystępniejszym. Uradowany więc takiém odkryciem, rozkazał Skarbimirowi z powierzonym mu oddziałem rycerstwa wpaśdź z tyłu na nieprzyjaciela: „Gdy ja, rzekł, z przodu na pierwszy Pomorzan uderzę zastęp, i będziesz widział, że bój żwawo się już toczy, wtedy i ty także natrzej z tyłu i wdzieraj się śmiało między zamieszane tłumy; ujrzysz bowiem rozpierzchnionych w nieładzie albo gnuśnie drzymiących, a nie wielu z gotowym w ręku orężem: zanim się więc postrzegą i zbiorą przytomność, bij i ściel ich trupem w popłochu; niechaj krwią przypłacą swój najazd zuchwały.“ Poczém z swoim hufcem podstąpił Bolesław pod obóz, udając, jakoby walkę chciał stoczyć z przeciwnikiem, a rzeczywiście, aby odciągnąć uwagę jego od Skarbimira. Ten, wierny danym sobie rozkazom, z zadziwiającą szybkością obszedłszy nieprzyjaciela, uderzył natarczywie na tylne straże, jednym pędem przesadził wały i okopy, i rum czyniąc sobie orężem, gromił i płoszył zamieszanych w obozie, gdy tymczasem Bolesław zatrudniał ich z przodu i odwracał w przeciwną stronę pociski. Powstał zatém krzyk okropny między zgrają rozbitą od Skarbimira, i wszystkich Pomorzan i Prusaków, którzy na Bolesława z przodu nacierającego wyrzucali strzały, niesłychaną przeraził trwogą, tak iż chwilę zastanowili się nawet w boju, wątpliwi i niepewni, co im czynić wypadało, w którą stronę zwrócić się mieli, czy porażonym biedz na pomoc, czy zza wałów i okopów przeciw Bolesławowi wystąpić. Skarbimir tymczasem rozszerzył w obozie rzeź morderczą, tnąc i ścieląc na pował Pomorzan i Prusaków, w trwodze i zamieszaniu niezdolnych do oporu i raczej zawadzających sobie nawzajem. A tak, w krótkim przeciągu czasu osięgniony był cel żądany; z tyłu bowiem obozu stał gmin odwodowy słabszych i nieświadomych boju zaciągów, z przednich zaś stanowisk wojsko nie śmiało i nie mogło się ruszyć dla dania im pomocy. Gdy już Skarbimir większą część nieprzyjacioł pobił i zwyciężył, Bolesław niecierpliwy zwłoki, i zazdroszczący Skarbimirowi, że do jego walki nie mógł należeć, spiąwszy konia ostrogami, bez względu na niebezpieczeństwo, na groźne zapory ostrokołów, dzid i oszczepów, z przodu na nieprzyjaciela uderza. Długo i nie bez straty walczono z temi przeszkodami; wielu znakomitych rycerzy i wodzów Bolesława legło pod ciosami nieprzyjaciół, którzy z tych niedostępów walili ich drągami albo spisami przebijlai; wiele pod jazdą pobito i pokaleczono koni: zaczém jezdcy przymuszeni byli pieszo walczyć. Ale gdy w miejsce poległych wystąpiły świeże posiłki i wszelkie zawady przełamane zostały, gdy na obóz ściśniony
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/483
Ta strona została przepisana.