z przodu i z tyłu uderzono z natarczywością, Pomorzanie i Prusacy nie mogąc sprostać przemagającemu orężowi Polaków, nie pomni już swoich przysiąg i ślubów, pierzchnęli i na wszystkie strony, kędy który mógł, rozsypali się w popłochu. Wszystkich jeden tylko zajął cel i żądanie, aby dopaśdź pobliskich lasów i życie gdzie w kącie utaić. Gonili ich Polacy i po lasach nawet trapili w ucieczce, wiele doścignionych zasiekli i wymordowali: nie mała jednak część, zwłaszcza tych, którzy świadomi byli miejsca, ocalała pod zasłoną leśnych gęstwin i zarośli. Czterdzieści tysięcy Pomorzan i Prusaków legło, a dwa tysiące zabrano jeńców w tym dniu uroczystym Ś. Wawrzyńca. Niektórzy potonęli w bagnach, jeziorach i trzęsawiskach, lękając się dostać w ręce zwycięzców. Trupy poległych zgarnione w jedno miejsce przywalając piaskiem, aby nie zarażały powietrza, usypano ogromną mogiłę, pamiątkę tak wielkiej klęski nieprzyjaciół a sławnego zwycięztwa Polaków. Trwa ona po dziś dzień, ukazując miejsce bitwy i przypominając przeważne jej skutki. Zwycięztwo to przyznawano łasce Bożej i przyczynie Ś. Wawrzyńca Męczennika, na którego cześć wszystko rycerstwo wyśpiewywało z radością pobożne pieśni, dziękując za wybawienie z przygody i chwałę tak wielkiego zwycięztwa. Oblężeńcy Nakielscy, widząc że wszystka ich potęga upadła, poddali się niezwłocznie wraz z zamkiem i miastem książęciu Bolesławowi; podobnie uczynili mieszkańcy sześciu miasteczek pobliższych, którzy posłyszawszy o klęsce Pomorzan wyprawili poselstwo z poddaniem zupełném swoich miast i zamków Bolesławowi i Polakom. Te sześć miasteczek, wraz z zamkiem i miastem Nakłem, poruczył Bolesław radcy swemu królewskiemu Świętopełkowi, jednemu z przedniejszych panów Polskich, który najprzychylniejszą był mu pomocą, w namiestniczy zarząd i opiekę, spodziewając się, że monarsze swemu i krajowi nieskażoną zachowa wiarę. Celował bowiem Świętopełk między innemi nie tylko urodzeniem wysokiém i bogactwy, ale zręcznym w sprawach obrotem, wiernością i przeważnemi czyny. Jakoż pochodził on z starożytnego w Polsce domu i rodziny Gryfitów; mąż prawy, wymowny i dzielny, odznaczający się wielu znakomitemi przymiotami, osobliwie zaś męztwem i biegłością w sztuce wojennej, których liczne dał dowody w bojach i rycerskich harcach; ztąd i Bolesław wielce go poważał i miłował. Nie można było żadnej przypuszczać obłudy i chytrości w tak szlachetnym i zacnie urodzonym mężu, w którym tyle cnót i pięknych łączyło się razem przymiotów. Ale wkrótce ukazała się w nim zbyt chciwa panowania żądza, niezgodna ani z urodzeniem jego, ani stanem, ani obyczajami poprzedniego życia; począł bowiem dumnie podnosić głowę, i rozmaite wyszukiwać środki do zrzucenia z siebie jarzma podległości, i przywłaszczenia sobie rządów, nie chcąc już ani uznawać ani podzielać czyjejkolwiek władzy.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/484
Ta strona została przepisana.