Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/486

Ta strona została przepisana.

wyprawił posłów, żądając i nalegając, „aby się pojednał z bratem Sobiesławem, i oddał mu dzielnicę jego, prawem dziedzictwa spadającą nań po ojcu.“ Odpowiedział książę Czeski Władysław: „że dosyć już łaski wyświadczył Sobiesławowi, której on szanować nie umiał; nadał mu bowiem obszerną dzielnicę, i żadnej nie czynił krzywdy: lecz on zrzekł się sam i stał niegodnym jego łask i względów, zwabiwszy do siebie dla wspólnej niby rozmowy i zamordowawszy zdradziecko jednego z celniejszych jego radców i baronów, i ze wspólnikami swojej zbrodni uciekł do Polski.“ Posłowie Bolesława książęcia Polskiego, wedle danego sobie zlecenia, usprawiedliwiali postępek Sobiesława, mówiąc: „że i owszem Sobiesław na większą jeszcze niżli wprzódy zasłużył łaskę i przychylność, przeto iż w zapale słusznego gniewu zgładził człowieka, który między braćmi zasiewał kąkol niezgody, i jednego przeciw drugiemu ustawicznemi namowy podburzał.“ Na co odpowiedział Władysław: „że rad wróci do łaski i względów swoich brata Sobiesława, jeżeli i Bolesław książę Polski w podobny sposób pogodzi się z bratem swym pobocznym Zbigniewem, który u niego w Czechach tuła się obecnie na wygnaniu. Dzielić się zaś księstwem Czeskiém z bratem Sobiesławem nie może bez pozwolenia cesarza.“ Taką Bolesław odebrawszy odpowiedź, z której okazywało się, że Władysław książę Czeski żadnej bratu słuszności wymierzyć nie chciał, poprowadził wojsko w głąb kraju Czeskiego, i kazał niszczyć go orężem, palić wsie, dwory i miasta, mimo prośby Sobiesława, który wstawiał się za swą ojczyzną, aby od takiej nie ginęła pożogi. Książę zaś Czeski Władysław chcąc zasłonić swoje państwo od dalszego zniszczenia, wyprowadził także swoje wojska do boju, i stanął z niemi niedaleko obozów Bolesława. Przyszłoby było zaraz do walnej między obiema wojskami rozprawy, gdyby ich nie przedzielała rzeka Czybina, mająca łoże błotniste. Chcieli bowiem Polacy przebrnąć ją pieszo, szukając to wyżej to niżej sposobnego brodu; ale Czesi, którzy im towarzyszyli, przestrzegali ich o wielkiej głębokości rzeki. A tak, jedni i drudzy trafili na zawadę, której bez widocznego niebezpieczeństwa przebyć nie mogli. Żądał potém Bolesław książę Polski od Władysława książęcia Czeskiego przez wyprawionych do niego gońców: „żeby albo on nie przeszkadzał przeprawić się spokojnie przez rzekę hufcom Polskim, albo sam z wojskiem swojém z podobnej korzystał przeprawy.“ Lecz gdy książę Władysław na to oboje nie przystał, Bolesław książę Polski ruszył z swém rycerstwem ku Łabie (Elbie) i w pobliżu tej rzeki przeszedłszy strumień Cydlinę bez szkody, wracał spiesznie ku owym miejscom, kędy stały Czeskie obozy. Ale już ich nie zastał na tém stanowisku, ślady tylko obozów i ognisk w miejscu Czechów, którzy korzystając z pomroki sprawionej nadzwyczajną