lać się przeniewierstwem. Chociaż więc niektórzy pobożni i litościwi panowie Polscy błagali za nim Bolesława, ażeby pomny na słabość i ułomność ludzką powściągnął gniew swój i oburzenie, i przebaczył bratu, słuchając raczej głosu miłości niżeli zemsty, i urazę poświęcając przyrodzonym krwi i braterstwa związkom; chociaż byli i tacy, którzy oburzając się na zbrodnię bratobójstwa, radzili, aby zasłać Zbigniewa w najodleglejsze jakie kraje na wygnanie, kędyby go los własny dokonał: rycerze wszelako, którym Bolesław dał był to zlecenie, upatrzywszy czas sposobny i miejsce, naszli zbrojno Zbigniewa, a po wyrzuceniu mu na oczy wszystkich zbrodni i niegodziwości, jakich się przeciw Polsce dopuszczał, w wznieconej z tego powodu kłótni, zdrajcę, napróżno wzywającego ratunku i litości książęcia Bolesława, zamordowali. Kronikarze niektórzy piszą, że Zbigniew nie zabity ale tylko wzroku był pozbawiony, i nędzę ślepoty w sieroctwie i opuszczeniu od wszystkich przez długie lata ponosił. Po zamordowaniu Zbigniewa trapił się ciężko w duszy Bolesław, że wszystek żywot swój poprzedni i swoje chwalebne sprawy splamił nie lada zbrodnią, której długo unikał; czuł to bowiem, o ile byłby szczęśliwszym, gdyby brzydząc się bratobójstwem, zachował był ręce wolne od takiej zmazy. Jakoż zezwolenie na czym tak srogi i okrutny zdaje się niezgodne z ludzkością i łaskawością tak wspaniałego z inąd i dobrotliwego monarchy.
Nad rzeką Olsen (Olszen), Węgry od Moraw przedzielającą, zjechali się byli według umowy Stefan król Węgierski z jednej, a Władysław, Sobiesław i Otto książęta Czescy, z drugiej strony, w celu załatwienia sporów między ich poddanymi z różnych przyczyn wynikłych, i ustalenia wzajemnego pokoju. Aliści z rozpoczęciem między posły układówi gdy za poddmuchem czarta, w żwawych a dumnie nastrojonych słowach jedna strona drugiej nie folgowała, porwano się nagle do broni, i z taką wybuchnięto zapalczywością, jakby nie dla ułożenia zgody ale raczej stoczenia walki owi książęta przybyli. Wszczął się zatém bój krwawy, w którym z obojej strony wiele ludzi poległo. Władysław książę Czeski pobity od Węgrów umknął do Czech; ale Sobiesław i Otto, w innej stronie walczący, poparli dzielnie sprawę, i poraziwszy Węgrów zmusili ich do ucieczki, a obóz z całą zdobyczą zabrali. Stefan król Węgierski, ocalony jedynie przychylnością swego arcybiskupa Strygońskiego, Wawrzyńca, wrócił szczęśliwie do Węgier.