Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/532

Ta strona została przepisana.
Bolesław książę Polski jedzie do cesarza, a tymczasem syn Jaropełka nasadza pewnego zdrajcę Węgrzyna, który był zbiegł do Bolesława: ten wpadłszy zbrojno do Wiślicy, miasto podpala, a wszystkich mieszkańców w pień wycina.

Chytry podstęp Piotra Włoszczowicza pana na Książu, który poimaniem zdradzieckiém książęcia Jaropełka Włodzimierzowicza zapewnić miał pokój i bezpieczeństwo Polsce, im korzystniejszym zdawał się dla kraju, tém większe później ściągnął nań klęski i utrapienia, jako słuszną karę za zgwałcenie gościnności i prawa narodów, którego się niegodnie tenże Piotr pan na Książu za radą niektórych panów starszych dopuścił. Wasilko bowiem, syn Jaropełka książęcia Kijowskiego, pragnąc skrócić niedolą ojca i wyswobodzić go z niewoli, zebrał co tylko miał pieniędzy i skarbów, i zapłaciwszy jaką Bolesławowi podobało się naznaczyć cenę, wykupił go z więzów, pełen skrytej żądzy pomszczenia się za swoje i ojca krzywdy. Czego gdy jawną przemocą dokazać nie mógł, użył podobnej zdrady i podejścia, jakiem ojca jego złowiono, przenająwszy pewnego Węgrzyna, znakomitego między swoimi rodem i dostojeństwem, przeto iż na niego jako cudzoziemca mniej padać mogło podejrzenie, gdy przeciwnie w każdym Rusinie łatwo domyślonoby się zdrady. Tego więc znacznemi darami, a powabniejszemi jeszcze obietnicami ujął i na książęcia nasadził. Zbiegłszy wrzekomo ów Węgrzyn do Bolesława książęcia Polskiego, udał, jakoby od Beli króla Węgierskiego, za wierne sprzyjanie wnukom jego a synom króla niegdyś Stefana, prześladowany i z wszelakiego majątku, jaki na Węgrzech posiadał, wyzuty, a nawet śmiercią zagrożony, gdyby przed niebezpieczeństwem rychłą nie ratował się ucieczką, schronienia szukał u Bolesława, jako dziada i opiekuna synów króla Stefana, z których przyczyny w takie popadł nieszczęście, zwłaszcza że inne kraje sąsiednie obawiając się potęgi króla Beli przyjąćby go nie chciały. Bolesław książę Polski nie domyślając się w jego słowach żadnej zdrady, tém bardziej, że pamiętano, jak w czasie wyprawy Węgierskiej Bolesława, popierającego sprawę synów króla Stefana, stawał gorliwie po ich stronie, uwierzył Węgrzynowi, jak by w mowie jego najszczersza mieściła się prawda, i przyjął go w gościnę. Starał się zdrajca pozyskać u Bolesława książęcia w małych rzeczach zaufanie, z tą chytrze układaną myślą, aby upatrzywszy sposobność, w większej i ważniejszej okoliczności tém snadniej go zdradził i pognębił. Jakoż Bolesław nie tylko do łask swoich i względów, ale do stołu go nawet swego i tajemnic najskrytszych przypuścił; trudno bowiem było przeniknąć jego obłudę, pokrywającą się zręcznie barwionemi słowy i ochoczą do każdej wysługi gotowością. Dał mu nadto w dzierżawę, na odpowiednie jego stanowi utrzy-