manie, Wiślicę z włościami przyległemi, miasto pod ów czas ludne i kwitnące, samém położeniem swojém na podziw warowne, na skale bowiem jakby w wieniec zabudowane, a oblane rzeką Nidą, już w tém miejscu znacznie szeroką, bo rzek innych spławem powiększoną, bagnistą, i niemal jeziorem stojącą; zgoła gród możny, i od samej przyrody przeciw wszelkiej napaści nieprzyjacielskiej jak najmocniej ubezpieczony. Żal się Boże! rozumiał Bolesław i panowie Polscy, że serce jego tak było szczere, jak usta pochlebne udawały. Kiedy więc Bolesław książę Polski wybrał się był do Niemiec, do Lotaryusza króla Rzymskiego, celem odnowienia pokoju, jakośmy wyżej powiedzieli, zdała się onemu Węgrzynowi ta chwila najsposobniejszą do wykonania zamierzonej zdrady, którą w następujący sposób znowu uknował. Rozgłosił naprzód: „jakoby ostrzeżonym był przez listy i wysłane gońce, że książęta Ruscy podniósłszy jawny rokosz, z całą wojsk swoich potęgą wtargnęli do Polski i posuwając się szybko zabijali lud i uprowadzali w niewolą.“ Wydał zatém rozkaz: „aby wszystka szlachta i włościanie okoliczni, z majątkami swemi i szacowniejszą iścizną, chronili się do miasta Wiślicy, jako twierdzy bezpiecznej.“ A iżby to zalecenie tém skuteczniej obostrzyć, przydał groźbę, „że ktokolwiek go nie posłucha, wszystek majątek zabrany mu będzie na skarb książęcy.“ I najazdem przeto nieprzyjacielskim i karą zagrożeni mieszkańcy owej ludnej okolicy nad Nidą, stosownie do rozkazu, bez żadnego omieszkania i zwłoki, zbiegli się mnogiemi tłumy do miasta Wiślicy, zgromadziwszy z sobą wszystkie dostatki swoje, rodziny, i cokolwiek miał kto najdroższego. Gdy już wszystko zdrajca, co do wykonania zamiaru jego było potrzebne, widział dopełnioném, śle tajemnie gońca do Jaropełka książęcia i jego syna, „aby co prędzej z wojskiem, jak może być najliczniejszém, przybywali pod miasto Wiślicę, które im na dzień ósmy Lutego wydać obiecuje z wszystkim ludem zgromadzonym i jego dobytkami.“ Przybiegł z wielkim pośpiechem książę Jaropełk, a w nocy, kiedy wszyscy spali, otwarłszy zdrajca cichaczem bramy, wpuścił do niego książęcia Jaropełka wraz z synem i całą potęgą zbrojną. Opanowawszy Jaropełk Wiślicę, rzucił się nań z wściekłością, i nie szczędząc ani wieku, ani stanu, ani płci, wszystkich mieszkańców miasta, i tych którzy się do niego schronili, wymordował albo zabrał w niewolą: zaledwo mała liczba w tém zamieszaniu ratować się mogła ucieczką przez rzekę Nidę. Złupiwszy wreszcie i spaliwszy miasto, bez żadnej przeszkody i oporu, zbroczony krwią Polaków, wrócił na Ruś z mnogim plonem dostatków, bydła i innej zdobyczy, i zabranych z sobą jeńców. A tak zdrada Piotra Włoszczowicza podobnym przez onego Węgra pomszczona odwetem, równą a nawet straszniejszą na Polaków ściągnęła klęskę. Książę zaś Ruski Jaropełk nagrodził jej sprawcę sowiciej jeszcze niżli obiecał: kazał mu bowiem język
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/533
Ta strona została przepisana.