urznąć i oczy obadwa wyłupić; a iżby nie rozpleniał się ród zdrajców, otrzebić i męzkiej dzielności pozbawić. Bolesław książę Polski dowiedziawszy się o Wiślickiej klęsce, uczuł ją boleśnie; przejęła go zgrozą chytra obłuda i przewrotność Węgrzyna, który mimo tylu wyświadczonych sobie dobrodziejstw, jemu i Polsce tak zawistnym okazał się wrogiem. I wtedy dopiero poznał Bolesław, jak mało ufać można było Węgrom, zawsze niewiernym i fałszywym.
Pragnąc pomścić się godnie onej klęski Wiślickiej, chytrém zdradziectwem przez Jaropełka Włodzimierzowicza dokonanej, powołał Bolesław do broni nie tylko młódź rycerską, ale i gmin pospolity i wieśniaków, i wtargnął zbrojno do ziemi Ruskiej, srogim rozsierdzony gniewem, i gotowy wszelkie wytężyć siły na ukaranie Jaropełka książęcia i jego syna za popełniony czyn tak okrutny. Jaropełk trapiony zgryzotą sumienia i lękając się gniewu Bolesława książęcia Polskiego, opuścił zamki swoje i warownie, acz silnie ubezpieczone, i ustąpił na ostatnie krańce Rusi, kędy w lasach i puszczach, bagnistych i niedostępnych miejscach, szukał schronienia. Bolesław zaś, mszcząc się krwi swoich niewinnie przelanej, kazał Ruś całą napełnić rzezią i morderstwem. Zabijano wszystkich bez miłosierdzia, tak starszych jak i nieletnich, pastwiąc się nawet na nieczułych domostwach i mieszkaniach. Więcej wtedy ludzi gniew pobił, niżeli ich na wojnach ginąć zwykło. Nikomu bowiem nie przebaczano, za żadną głowę nie godziło się największego nawet przyjąć okupu. A w odwet za spalenie Wiślicy, wszystkę ziemię Włodzimierską wraz z przyległemi okolicami zniszczono mieczem i pożogą, zagarniono gmin wielki ludu obojej płci w niewolą, i mnogie stada bydła uprowadzono do Polski.
W cztery lata od czasu, jak wdzierca Piotr, syn Leona, siadł na opanowanej przemocą stolicy Rzymskiej, Innocenty II papież, czczony i poważany od królów Francyi i Anglii, opatrzywszy się we wszystko co mniemał potrzebném do obalenia samowładzy Piotra, fałszywego papieża, wkroczył do Włoch. Spotkał go na granicy Lombardyi król Rzymski Lotaryusz z liczném gronem arcybiskupów i biskupów, i z największą czcią aż do bram Rzymu odprowadził. Wszedłszy potém z wojskiem do tej sto-