ciwszy na Ruś z Konstantynopola, namawiała syna swego Światosława do przyjęcia wiary chrześciańskiej, a porzucenia zabobonów pogańskich: ale on pogardziwszy szydersko matki upomnieniem, wolał raczej wytrwać w swych błędach i plugawém pogaństwie.
Gdy taką koleją toczyły się sprawy Polskie, i rzecz publiczna domowemi niezgody, rozterkami i zewnętrznych nieprzyjacioł napaścią zwątlona upadała, znowu panowie znaczniejsi, jako i lud wszystek, zatęsknili do rządów jednego monarchy i władcy. Jakkolwiek bowiem posmakowali już słodyczy wolności, tak powabnej, tak miłej, i nad wszelkie dobro pożądańszej, dla ocalenia jednak rzeczypospolitej, która pod rządem wielowładców wszystka z karbów wypadła, i dla uniknienia grożącego jarzma nieprzyjaciół, zrzekają się wolności i uchwalają, do rządzenia tak mnogiemi ludy i państwem tak obszerném obrać jednego pana i władcę, i poddać mu się z uległością, aby zarówno możniejszych jak i słabszych trzymał na wodzy. Ale powstało do razu pytanie, ktoby mógł sprostać tak ciężkiemu brzemieniu, i sposobnym był do rządzenia narodem, który znarowiony już użyciem wolności, snadno podnosić mógł rokosze i opierać się zuchwale; a ztąd żwawa wynikła spórka. Po należytém jednak rozważeniu rzeczy, zgodzili się wszyscy na męża pewnego imieniem Kraka czyli Graka, mieszkającego u krynic Wisły, pod górami Pannońskiemi, dzielnego, sprawnego, przemyślnego, o którym słyszeli, że zdolnościami nad innych celował, i słynął głośno z cnoty w wielu razach doświadczonej. Tego więc za powszechną zgodą i uchwałą książęciem obierają, powierzając mu całego królestwa stér i zwierzchnictwo. On długiém wzbranianiem się i opieraniem odpychał znamiona władzy i purpurę, którą nań wkładali, zdumiony i rozmyślający w milczeniu, azali sami nie byli w błędzie, że go jakby szaleńca oznakami kusili majestatu. Nareszcie gdy prośby i nalegania przemogły jego wątpliwość, niezdolny już dłużej się opierać, przyjął nad Polakami rząd i władzę. I od tego czasu sprawując rzecz publiczną, panował z taką skromnością i roztropnością, że go Polacy jak ojca czcili. Nie ciężył bowiem narodowi, obyczajem dawnych książąt Polskich, przemocą i wyniosłą pychą; ale zmierzając we wszystkiém ku pożytkowi i spokojności poddanych, możniejszym zarówno jak i ludowi miły, naród surowy i dziki shołdował raczej łaskawością niż przemożną władzą. Mniemają niektórzy, iż ten Grak był Rzymianinem, wiodącym ród swój od Grachów, pamiętnych