Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/91

Ta strona została przepisana.
Po śmierci Przemysława, gdy wielu kusiło się o władzę, Polacy uchwalili gonitwy konne do słupa: ktoby pierwszy stanął u mety, ten miał być królem obrany. Leszek potajemnie drogę, którą bieżeć miano, ponatykał kolcami, sam zaś konia swojego żelazném podkuciem opatrzył: gdy więc innych konie pokaleczały w drodze i pochramały, on pierwszy dobiegł do mety i królem został okrzykniony. Alić inny młodzieniec pieszo, mijając główną ścieszkę, tuż za nim u słupa stanął; a skoro się tamtego wyjawił podstęp, zdrajca zabity, ten zaś królem pod imieniem Leszka obwołany został.

Leszek czyli Przemysław panował szczęśliwie lat kilka i skończył rządy z pomyślnością; nikt bowiem temi czasy nie odważył się na ziemie Polskie jawnej wymierzać napaści, odkąd Węgrom i Morawcom tak ciężką zadał klęskę. Ale z śmiercią jego, przy wyborze następcy, nowa między Polakami powstała niezgoda, nowe i rozliczne zabiegi o godność książęcą. Przemysław albowiem czyli Leszek żadnego ani męzkiej ani żeńskiej płci nie zostawił potomka. To spowodowało wielu, różnemi nęconych widokami, do ubiegania się o władzę. Jeden brał z rodu otuchę, drugi z zamożności, ten przeciwnie w swoję ufał obrotność, inny w pomoc licznego krewieństwa, inny w szereg długi przodków sławnych. Zaczém gdy czas naznaczony do wyboru książęcia nadszedł, wyjawiły się rozmaite zabiegi, żądze i usposobienia współzawodników, z których każdy według możności garnął do siebie rządy. Kilka dni upłynęło bez skutku, a chciwość panowania raczej wzrastała niż ostygała w sercach; i w takim głosów nieładzie nie można było spodziewać się ostatecznej zgody, gdy każdy z wyborców, podzielonych na różne stronnictwa, usiłował wynieść jednego; ztąd wrzały poswarki podżegane zazdrością i prowadzące do jawnych nieprzyjaźni, zmów i sprzysiężeń, które kończyły się nieraz na krwi rozlewie. Aby więc pożar tak wielkiego niebezpieczeństwa nie ogarnął całej rzeczypospolitej, po długich sporach zgodzono się dla skrócenia rozruchów na taki środek, aby obrano słup za metę, do którejby wszyscy ubiegający się o panowanie, w pewnym oznaczonym czasie, na koniach różnej maści i różne mających odmiany ścigali się rączym pędem w zawody, a ktoby w tym wyścigu pierwszy stanął u słupca, temu, bez względu na stan, lecz w skutek szybszego biegu, przyznać miano godność książęcą. Do wybrania przeto w ten sposób, który zdawało się że nie dopuszczał żadnego wybiegu ani podstępu, i do pozyskania przyszłego władcy, męża dziarskiego i sposobnego, wybierają blisko miasta Krakowa nad rzeczką Prądnikiem równinę ścielącą się rozłogiem wszędy jednostajnym, miękką