siły, dał książęciu policzek, i wnet pod zasłoną nocy wymknął się z rąk obecnych. Ale nazajutrz wyśledzono go i zaprowadzono do sądu, gdzie mniemali wszyscy, iż jako winny obrazy majestatu na śmierć będzie skazany. Książę Kazimierz atoli pospieszył ku jego obronie i cofnąć kazał wyrok, mówiąc: Nie dopuszczę nigdy, sędziowie, aby za obelgę danego mi policzka, rycerz ten, który w sprawach publicznych nie raz zawołaną był mi pomocą, miał ginąć, gdy winę jego i pora sama i rodzaj gry usprawiedliwia. Jeżeli zważymy wielkość straty, jaką za przeciwném sobie szczęściem poniósł, zasłużył on raczej na przebaczenie niżeli na karę. Przegrawszy bowiem zakład, na który był stawił wszystko swoje mienie, uniósł się gwałtownym gniewem, nie przeciw mnie ale przeciw nieprzyjaznemu sobie losowi; nie mogąc atoli mścić się na nim, wywarł swój gniew na mnie, który byłem dzieckiem szczęścia. Wszakże i ja powinienem był pamiętać na swój stan i godność, i wstrzymać się od tego rodzaju zabawy, w której powaga majestatu niewcześnie się naraża; wiedziałem bowiem, że przy grze wydarzają się zazwyczaj różne zdrożności, zatargi i obelgi. Większej zatém ja podlegam naganie, że niepomny na moję godność książęcą, wdałem się w grę nieprzystojną, przy której Jan, nie umiejący powstrzymać gniewnego szału, zwłaszcza iż był podpiły, zemścił się jak mógł za utraconą stawkę. Nie tylko więc Jana ogłaszam wolnym od winy, ale nadto wdzięcznym mu się wyznaję, że mi zadał ten raz obelżywy, który mię nauczy chronić się odtąd gry podobnej i wszelkiej nieprzystojnej zabawy. Jakoż i przebaczył winowajcy, i wszystko srebro, które był od niego wygrał, natychmiast mu powrócił, ba owszem swego jeszcze na znak wdzięczności przyłożył. A tak zarazem winę największej zniewagi onemu człowiekowi odpuścił, wyrok potępiający go odwołał, stratę w całości mu powrócił, i krzywdę własną jakby dowód przychylności ku sobie wynagrodził. Mógłbym i innych wiele przykładów na pochwałę tego książęcia przytoczyć, gdybym nie wiedział, że są powszechnie znane i głośne. Powinniśmy zatém życzyć sobie przed innymi Kazimierza za pana, jemu a nie komu innemu władzę zwierzchnią powierzyć, z tą pewną otuchą, że pod jego rządem od brzemienia tej niedoli, która nas tłoczy, wolni odetchniemy, i spokojnego da Bóg a szczęśliwego pożyjem wieku. Nie odwłóczmy zatém, panowie dostojni, lecz zgodnemi głosy jego obierzmy i uznajmy za pana.“ Wszyscy poszli za tym wnioskiem, i panowie zgodzili się na jedno. Z miejsca więc tego zebrania do Sandomierza, gdzie książę Kazimierz swoję miał stolicę, Gedeon biskup Krakowski i przedniejsi z panów co prędzej pospieszyli, i do książęcia Kazimierza, tajne uzyskawszy posłuchanie, temi przemówili słowy (Kazimierz bowiem książę Sandomierski, acz młodszy wiekiem, był i przystępniejszym z przyrodzenia, i dojrzalszym a sposobniejszym do rady; roztropność połączoną z dowcipem zdobił
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/103
Ta strona została przepisana.