Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/115

Ta strona została przepisana.

skrzydłem twojej opieki bezpiecznie dzierżył? Miałbyś chyba żelazne i tygrysie serce, gdyby cię moja i bratanków twych nie poruszyła dola. A chociażby mnie z tobą ani krew bratnia, ani wdzięczność, ani żadne nie połączały związki, słuszna rzecz przecież ulitować się nad moją i małżonki mojej i synów, wspólne ze mną ponoszących wygnanie, krzywdą i niedolą. Wspomnij na dobrodziejstwa przeze mnie tobie wyświadczone; wspomnij i na własne przyrzeczenia, które tyle kroć powtarzałeś, że wdzięczność za moje dobrodziejstwa nigdy w twém sercu nie wygaśnie; zważ nakoniec, jak ciężkie, jak zelżywe ponoszę krzywdy: a te przynajmniej pobudki niechaj ożywią stygnącą w tobie miłość, i skłonią do litości nad niedolą wygnańca, brata, i śmiało powiem ojca, tej litości, której nikomu nie zwykłeś odmawiać. A jeśli wstrzymuje cię obawa, abyś przez przywrócenie moje nie utracił stolicy twego władztwa, uważ, jak słaby i z sił jestem wyczerpany, zkąd do piastowania spraw publicznych czuję się wcale niesposobnym, i za zbawienne dla siebie i dla Rzeczypospolitej uważam dzieło, że ty, siłami umysłu i ciała do wszystkiego sprawny, prawem dziedzictwa, jako syn zmarłego, a brat żyjącego monarchy, w najwłaściwszej porze, gdy ja krajowi niezdolny byłem pożytecznie służyć, objąłeś nad nim rządy. Z chęcią je przeto składam dla dobra ojczyzny, panowania bynajmniej ci nie zazdroszczę, uznaję cię godniejszym zwierzchniej władzy i rządów, i tobie, mężowi dzielnemu, sam na duszy i ciele skołatany, ustępuję mojej stolicy, abyś tylko na mój powrót zezwolił; wszelkich nakoniec praw moich zwierzchniczych, tak teraz jak i na przyszłość, uroczyście się wyrzekam.“
Starszyzna, panowie i wszystek lud ziemi i kasztelanii Słupskiej, zniecierpliwieni i oburzeni srodze na Owarda króla Duńskiego (Daciae), że ten mieniąc się, jak rzeczywiście było, potomkiem po babce swojej książąt i królów Polskich, ziemię i kasztelanią Słupską, podlegającą rządom Władysława książęcia Wielkiej Polski i Pomorza, przemocą opanował i przez lat wiele bezkarnie dzierżył, gdy Władysław książę Polski na tak ciężką swoję i całego kraju krzywdę zdawał się obojętnym, uknowali między sobą spisek przeciw rzeczonemu zaborcy, ażeby to gwałtowne przywłaszczenie za czasem nie stało się prawem, a oni sami nie przeszli na zawsze pod jarzmo i zwierzchnictwo obcych książąt, mając swych własnych, miejscowych i rodzinnych. Jakoż zbrzydziwszy sobie dumne i niesprawiedliwe rządy rzeczonego Owarda króla Duńskiego, wypowiedzieli mu posłuszeństwo, a obrali sobie rządcą i panem Świętopełka książęcia Pomorskiej ziemi. Odtąd wspomniana ziemia i kasztelania Słupska poczęła w sprawach świeckich podlegać królom i książętom Polskim, w duchownych zaś arcybiskupowi Gnieźnieńskiemu, do których z nadania pierwotnego należała; a dzierżył ją pod ów czas Henryk z Kietlic.