Z zawiści ku Konradowi książęciu Morawskiemu, Fryderyk książę Czeski zamierzywszy powtórnie Morawy spustoszyć, wysłał syna swego z liczniejszém wojskiem, zaleciwszy mu, aby Morawską ziemię jak tylko najdalej być mogło splądrował i zniszczył. Ale inaczej się stało niżli sobie zakładał. Konrad bowiem książę Morawski, wsparty posiłkami Niemców, zaszedłszy drogę Przemysławowi i wojsku Czeskiemu w miejscu zwaném Ludomicz, stoczył bitwę, w której długo i zacięcie z obu stron walczono, i zwycięztwo ważyło się na obie strony. Była rzeź straszliwa, i polegli w niej najcelniejsi panowie Czescy i Morawscy; lecz mimo srogiego krwi rozlewu, los bitwy nie został rozstrzygniony.
Dręczony i wycieńczony z sił długą chorobą Leszek książę Mazowiecki i Kujawski, syn Bolesława Kędzierzawego, nie dniami bowiem i miesiącami ale latami kilku ciągnęła się jego słabość, czując się już blizkim zgonu, pchnął spiesznych gońców do Kazimierza książęcia i monarchy Polskiego, a swego stryja rodzonego, z prośbą aby go przybył odwiedzić. Który gdy zjechał do Płocka, gdzie Leszek złożony chorobą leżał, zwoławszy przedniejszych obu księstw panów, polecił ich książęciu Kazimierzowi, zdał jego władzy swoje zamki i warownie, i niezadługo potém, opatrzony ŚŚ. Sakramentami, jak na książęcia prawowiernego przystało, ducha wyzionął. Ciało jego Kazimierz książę Polski w kościele Płockim w samym chórze pochowawszy, uroczystość pogrzebu przez dni kilka nabożeństwy i rozdawaniem jałmużny obchodził. A ponieważ rzeczony książę Leszek żadnego po sobie nie zostawił potomstwa, a Kazimierz książę i monarcha Polski, tak z rozporządzenia ojca Leszka, Bolesława Kędzierzawego, jako i zapisu samego Leszka, dziedzicem był Mazowsza i Kujaw, przeto po jego śmierci objął te księstwa w posiadanie. Mieczysław zaś książę Wielkopolski, chociaż mniemał się w tej mierze pokrzywdzonym, i utyskiwał na wyrządzoną sobie obrazę, gdy od zejścia bratanka jego, i prawem krwi, i zapisem testamentowym, połowa rzeczonych księstw na niego równie jak na Kazimierza spadała; zważywszy jednak potęgę Kazimierza, a zawiść niechętnych sobie panów i rycerstwa, przestał na samych skargach i użaleniach, i nie brał się bynajmniej do oręża, w przekonaniu, iż nie miał po temu dostatecznej siły. A tak, od owego czasu aż po wiek dzisiejszy, jak za łaską Bożą niżej opowiemy, Kazimierza