Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/130

Ta strona została przepisana.
Rok Pański 1187.
Włodzimierz przekupiwszy straże ucieka z niewoli Węgierskiej; a po próżnych zabiegach o dobycie zamku Halicza, wpada do Polski i zdobycz unosi, którą jednak wojsko Kazimierza wysłane za nim w pogoń odbija.

Włodzimierz książę Halicki wytrzymawszy już blisko dwa lata męczarnie więzienia, w które go był wtrącił Bela król Węgierski z pogwałceniem prawa gościnności, dla ułatwienia synowi swemu Andrzejowi drogi do opanowania księstwa Halickiego; widząc, że mu trudno było wydobyć się z więzów, wziął się na sposoby, i dozorców swoich przejednawszy wielkiemi obietnicami, uciekł z więzienia wraz z nimi, i używając ich za przewodników, dostał się na Ruś. Najechał zatém zbrojno zamek i swoje księstwo Halickie; ale od Węgrów, którzy z Andrzejem silną w tym zamku stali załogą, odparty, nie znajdując nigdzie przytułku, błąkał się niepewnemi drogami po krajach Ruskich, jak zbieg i włóczęga. Wnet skupiła się przy nim szajka łotrów, nawykłych żyć z grabieży, dłużników nie prawych i winowajców potępionych, z którymi Ruskie i sąsiednie okolice nawiedzał i niepokoił. Nie uszła i Polska jego napaści: około święta bowiem Wniebowzięcia N. Maryi Panny wpadłszy do Polski zatrudnionej żniwem i zbiorami, całą okolicę Przemyską, w której na ów czas władali Polacy, splądrował; targnąc się na wszystko bez różnicy, kościoły, miasteczka, wsie i folwarki złupił i popalił, niewiasty najpoważniejsze, żony i córki szlacheckie i znaczny gmin chłopów uprowadził pod Kijów i tam posprzedawał: tém nieszczęsném mytem głód swój i nędzę zaspokajał. Nie ścierpiał Kazimierz książę i monarcha Polski takiej narodu swego plagi i sromoty, lecz wysłał przeciw niemu z wojskiem Mikołaja wojewodę Krakowskiego, który go z Kijowskiej okolicy, nie śmiejącego nigdzie się zatrzymać ani rozeprzeć w boju, wypędził, i jeńców bratnich częścią orężem, częścią okupem wyswobodził i na wolność wydobył. Przecież Włodzimierz książę Halicki nie upamiętał się w swojém szaleństwie, ale ukryty w lasach i górach niedostępnych, obrał je sobie za warownie, i ztamtąd wybiegając za zdobyczą, zdartym z pobliższych okolic łupem żywił swoje i drużyny przybranej sprosne ubóstwo.

Początek narodu Tatarskiego, i w jaki sposób wzrosła jego potęga.

Naród Tatarów, wiodący początek swój od Armeńczyków, których podobieństwo tak twarzą jako i językiem wyraża, w dawnych wiekach światu