i dawnego nieprzyjaciela swego Włodzimierza. Szydziły obce narody z tej wyprawy; niepodobną bowiem zdawało im się rzeczą, iżby Polacy króla Węgierskiego Belę i syna jego Andrzeja, pod ów czas przeważnego orężem, wielką siłą i zamożnością, zdołali wyprzeć z księstwa Halickiego. Sami nawet panowie Polscy szemrali na tę wyprawę, i rycerstwo niechętnie wyciągało na wojnę, utyskując, że króla sąsiada i sprzymierzeńca Polski napastowano orężem, a nienawistnego jej wroga nie tylko z nim równano, ale co większa przyznawano mu pierwszeństwo. Tymczasem Mikołaj wojewoda Krakowski z wojskiem Polskiem i towarzyszącym mu na tej wyprawie wygnańcem Włodzimierzem, podstąpiwszy pod Halicz, zamek Halicki, w którym się był Andrzej syn króla Węgierskiego z swoją załogą zawarł, oblężeniem ścisnął. A spędziwszy okoliczne chłopstwo, pobudował do koła grodki i warownie, i zamek wojskiem obsaczył, przestrzegając pilnie, aby do grodu nie dopuszczono żadnego dowozu żywności; wiedział bowiem, że oblężeńcy bardzo mało byli w nię zaopatrzeni. Dufali wprawdzie Węgrzy w swego króla Belę, o którym nie wątpili, że z wielką siłą na odsiecz przybędzie, i lada dzień od oblężenia ich uwolni, zwłaszcza iż nań o to przez wysłanych po kilka kroć gońców nalegali. Ale gdy głód dał się uczuć oblężeńcom, a spodziewane od króla Beli posiłki nie nadciągały, wnet upadli na duchu, i do Mikołaja wojewody Krakowskiego, głowy rycerstwa, wyprawili heroldów (caduceatores) z oświadczeniem, iż zamek poddać gotowi, byleby wolno im było, na mocy wzajemnej ugody, wyjść wszystkim bezpiecznie z swemi rzeczami i taborami. Po oddaniu przeto w dniu oznaczonym zamku, ruszyli w pochód Węgrzyni, których przydana od Mikołaja wojewody straż bezpieczeństwa odprowadziła aż do granic Węgierskich. Mikołaj zaś wojewoda, dokonawszy szczęśliwie wyprawy, zamek Halicki, jako mu był Kazimierz monarcha Polski zalecił i przykazał, Włodzimierzowi książęciu oddał w posiadanie, przyczém odebrał od niego przysięgę, że tak on jak i następcy jego książętom Polskim hołdować będą, i wytrwają wiernie w podległości i posłuszeństwie, gdyby ktokolwiek przeciwko nim oręż podnosił. Ta wyprawa i wypędzenie Węgrów z Halicza wielką Kazimierzowi u Rusinów zjednało sławę, i rzuciło postrach między narody, uwielbiające go powszechnie, że nie wahał się powstać zbrojno na króla Węgierskiego Belę, który był goszczącego u siebie przyjaciela uwięził i z stolicy książęcej strącił; i że najniebezpieczniejszego wroga łaskawością swoją zmógł, a pokonawszy wydzierców jego państwa, na stolicę książęcą przywrócił.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/132
Ta strona została przepisana.