Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/141

Ta strona została przepisana.

do boju. A gdy wszystkie pojedyncze oddziały ściągnęły pod miasto Chełm nad Wisłą, sporządzono hufce, i ostrożnym a wolnym krokiem, żeby jakiej nie napotkać zdrady, posuwano się ku Prusom. Potém przebywszy rzekę Ossę, zapuszczono się w głąb kraju; zachowaną zaś była wielka przezorność, wielka czujność w obieraniu stanowisk obozowych, a Kazimierz książę, już–to sam przez się, już przez swoich dowódzców dawał pilne baczenie, żeby na spiżowników wybiegających za żywnością Prusacy nie napadali, i żeby gdziekolwiek w miejscach niebezpiecznych Polacy nie doznawali szkody. Prusacy nie śmiejąc z wojskiem Polskiém otwartego prowadzić boju, pochowali się w ostępach bagnistych, gęstwinach leśnych i bezdrożach, do których bez niebezpieczeństwa trudno było przystąpić; Polaków zaś kusili się podchodzić w miejscach do obrony niesposobnych. Gdy więc Kazimierz książę Polski nie mógł ich wyciągnąć do boju, kazał po włościach rozszerzyć wszechstronnie łupiestwa i pożogi, i nie oszczędzając młodzi i niedorosłych, lud wszystek w pień wycinać. Sprawiono zatém rzeź okropną cieniom poległych w ofierze, bardziej z popędu słusznego gniewu, niżli z rozkazu książęcia: co zmusiło barbarzyńców prosić nareszcie o pokój. Przybyli niebawem panowie przedniejsi, i rzuciwszy się do nóg Kazimierzowi wzywali miłosierdzia, błagając: „aby zatrzymał miecz nad ich głowami i nie gubił ich do szczętu, gdy dosyć już za swoje zuchwalstwo byli ukarani, a przyrzekając, że i zwykłe i zaległe daniny wypłacą, i co słusznie rozkaże wypełnią.“ Kazimierz książę, wzruszony ich prośbami, kazał zatrzymać mordy i pożogi, a im polecił zaległą natychmiast złożyć daninę, i stawić stu mężów zakładnika, a pobranych wrócić jeńców i znaki zdobyte. Nie ociągali się bynajmniej barbarzyńcy, ale wszystkim żądaniom i nakazom uczynili zadosyć; Kazimierza zaś książęcia chcąc ująć i przebłagać, znakomite przynieśli mu podarki. A tak Kazimierz, pomściwszy się klęski swojego ludu, wziąwszy zakładników Pruskich i wypłacone sobie daniny, odzyskawszy na koniec pograniczne ziemie Polski, z wielką radością i tryumfem rycerstwa, które go głośnemi pochwały uwielbiało, że tak dzielnie i szczęśliwie Prusaków zwojował, wrócił z wojskiem do kraju.
Saladyn władca Babilonu, po opanowaniu z zrządzenia Bożego i za grzechy ludzkie Ziemi świętej, i po rozlicznych klęskach chrześcian, gdy legł pod Damaszkiem i czuł się już bliskim śmierci, przywołał swego chorążego i rzekł: „Ty, który nosiłeś mój sztandar w upale prowadzonych przeze mnie wojen, wznieś teraz proporzec mojej śmierci, łachman lichy zatknięty na włoczni, i biegaj z nim po całym Damaszku wołając: Oto Saladyn umierający nie bierze z sobą nic z całej chwały swojej, tylko tę nędzną „szmatę!“ I tak życia dokonał.