wie, a w nich jeśli nie zupełny, podobny przecież obraz cnót i wybornych ojca przymiotów. A jako trzoda bez pasterza, tak kraj bez rządcy i zwierzchnika ostać się bezpiecznie nie może. Nie zdało się i to pożyteczném dla kraju i dla pojedynczych obywateli, ani bezpieczném dla całości praw i dobra powszechnego, aby z odrzuceniem swojego i w kraju wychowanego książęcia, pod obce nachylać się panowanie.“ Te i inne wywody, z wielką przełożone gruntownością, tak trafiały do przekonania, że zgodzono się powszechnie, „aby Kazimierza, starszego z synów Leszka, powołać do rządów.“ Gdy więc za tém zdaniem oświadczył się senat (senatus) i większa część rycerstwa, jeden z panów wystąpił z głosem przeciwnym, twierdząc: „że zła to rada, złego przykładu dzieło, aby do rządzenia wielkiemi państwy i narody wysadzać dziecko; a iżby wiek pacholęcy i niedoświadczony, który może obłąkać się i w rządach swej władzy nadużywać, panował nad wiekiem dojrzałym i roztropnym; zkąd słuszna obawa, aby przez jego rząd nieudolny sprawy krajowe i mądre postanowienia Kazimierza nie upadły, a ludy dannicze zyskawszy sposobną porę nie wyłamały się z posłuszeństwa. Radzi zatém o ojczyznie myśleć raczej niżeli o dzieciach, a dla ustalenia kraju dobrym rządem i pokojem, wziąć na stolicę albo Mieczysława Starego książęcia Wielkiej Polski, który nawet do tronu większe zdawał się mieć prawo niżeli zmarły obecnie Kazimierz, albo Mieczysława książęcia Opolskiego i Raciborskiego, gdy pod rządem i zwierzchnictwem jednego z tych książąt lepszych dla ojczyzny spodziewać się można owoców, niżeli pod opieką dziecka.“ Zgadzali się niektórzy z głosem mowcy, i z wolna do niego przechylali; a może większa część byłaby za nim poszła, odstąpiwszy zdania Pełki biskupa Krakowskiego, gdyby go tenże Pełka nie był stanowczo odparł, dowodząc: „że to, co mowca przedstawiał, wtedy dopiero miałoby wagę, gdyby prawo wyboru nie ubliżało prawu następstwa. Ale w obecnej radzie, mówił, gdzie rzecz się toczy nie o wyborze, lecz o prawém następstwie, wywody i wnioski przełożone miejsca nie mają: byłoby to bowiem wielką krzywdą, a nawet nieludzkim czynem i okrucieństwem, dziedzictwo synów książęcia Kazimierza, którzy niezadługo dojdą do pełnoletności, wydawać komuś obcemu, gdy z prawa Boskiego, kanonicznego i cesarskiego nie tylko synom doletnim ale nawet pogrobowym ojcowizna w spadku należy. Dla zachowania zaś ojczyzny w całości, utrzymania jej powagi, za rządu spraw krajowych i odpierania przeciwności, cóż nam przeszkadza ustanowić pełnomocników i zastępców, i tym powierzyć rząd i opiekę nad książętami i ojczyzną? Wszak-to królowie i książęta, chociaż w dojrzałym wieku, częściej sprawują władzę przez swych namiestników i rządców, niżeli sami przez się.“ Przyjęto wniosek ten biskupa; zaczém oddaliwszy wszelkie przeciwne temu zdania, powstali z miejsc swych panowie i rycerstwo, i głośne pod
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/145
Ta strona została przepisana.