niebo wznieśli okrzyki: „Niech żyje Leszek, książę i pan nasz, na wieki!“ I spiesznym krokiem udawszy się do komnaty sypialnej, pacholę świetnie przybrane, Leszka powabnego jasnym włosem, od którego nazwany został Leszkiem Białym, prowadzą na widok publiczny i sadzają na ojcowskiej stolicy, mianując go swoim książęciem; poczém jemu i państwu obierają dwóch opiekunów (curatores), Pełkę biskupa Krakowskiego i brata jego Mikołaja wojewodę Krakowskiego, którym przyrzekają uległość wszelaką i posłuszeństwo, dopóki książę nie dorośnie. Ta zgodna wola panów i rycerstwa wszystkich napełniła wielką radością, i winszowano sobie powszechnie, że z pnia umarłego drzewa szczep tak nadobny wykwitnął. Któremu aby tém większą nadać trwałość, Mikołaj wojewoda Krakowski, mąż w owe czasy przeważny radą i roztropnością, wiedząc, jak płoche są umysły ludzkie i pochopne do zmiany, wynurzył naprzód uprzejme wszystkim dzięki, że raczyli wzgląd mieć tak na ojczyznę jak i syny książęce, i w sposób tak godny siebie i uczciwy zaradzili potrzebie Rzeczypospolitej. A iżby przy tém dziele wiernie i statecznie wytrwali, a nie kwapili się kiedy do jakiego odstępstwa, odebrał od każdego uroczystą przysięgę. Konrad zaś młodszy, któremu przydano do rządów Krystyna wojewodę Mazowieckiego, wziął w całości Mazowsze i Kujawy z należącemi do nich powiatami.
Ruscy książęta na zjeździe odbytym w Kijowie uchwalili wyprawę przeciw Połowcom, ustawicznie ich kraje najeżdżającym. Zaraz więc z wiosną, Światosław Wszewołodowic książę Kijowski, Ruryk Rościsławic, Hleb Światosławic, Hleb Jurgiewic (Juryowicz), Turowski, Włodzimierz Hlebowic, Mścisław Romanowic, Izasław Dawidowic i Wszewołod Mścisławic, książęta Ruscy, wraz z rycerstwem Halickiém, Włodzimierskiém i Łuckiém, przysłaném przez Romana książęcia Włodzimierskiego, wkroczyli do kraju Połowców, i dnia dwudziestego Czerwca z ciągnącemi przeciw nim w wielkiej sile i chełpiącemi się swą odwagą Połowcami stoczywszy bitwę, przy pomocy Bożej porazili ich na głowę. Legło wielu zabitych, wielu dostało się do niewoli, mała tylko liczba zdołała umknąć w popłochu. Rusini opanowawszy ich obozy i zabrawszy łupy znamienite, z wielką chwałą zwycięztwa do kraju swego wrócili.
Henryk biskup Praski i książę Czeski, wpadłszy zbrojno do Moraw, wygnał powinowatego swego Władysława; poczém zgromadziwszy tak z Czech jako i Moraw większe jeszcze wojska, z rozkazu cesarza Henryka, nieprzyjaznego Albertowi margrabi Serbskiemu, wtargnął do Serbii, i niszcząc ją orężem, wielu niegodnych wspomnienia czynów, nie tylko na osobach świeckich i wieśniakach, ale na klasztorach i sługach Bożych bezkarnie się dopuścił.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/146
Ta strona została przepisana.