dzenia swojego zdania, wszyscy niemal zamiar jego ze wstrętem odrzucali, przekładając: „że niegodziwym byłoby czynem, nieludzkością i okrucieństwem, wyzuwać braci z ich własności i dzielnic; że czyn taki byłby zgwałceniem i podeptaniem prawa przyrodzonego, wszystkich praw Boskich i ludzkich; że za przykładem tak gorszącym nie byłoby nic świętego, nic słusznego i sprawiedliwego między ludźmi. I nie uszłaby pewnie taka zbrodnia bezkarnie, ale Bóg sprawiedliwy użyczyłby pokrzywdzonym swojej opieki i obrony. Przykład Zbigniewa, pobocznego brata Bolesława, nie mógł się bynajmniej do obecnej sprawy stosować; tamten bowiem zrodzony był z nałożnicy, ci z prawej małżonki, siostry cesarskiej, nie zmazali się żadnym podobnym jak Zbigniew występkiem.“ Prosili zatém Władysława książęcia: „aby porzucił zamysł tak nieprawy, jemu i rodzinie jego szkodliwemi następstwami grożący, a nie bronił do serca przystępu braterskiej miłości; jeżeliby zaś upornie trwał w swojém przedsięwzięciu, lękać się miał własnej i domu swego zguby, utraty zwierzchnictwa i panowania, klęsk rozlicznych i przekleństw własnych poddanych, wielu nakoniec nieszczęść z tego źródła wypłynąć mogących.“ Z takiém zdaniem gdy się wszyscy niemal radcy oświadczali, zdawało się, że i książę Władysław brał je do serca: ale umysł z przyrodzenia słaby i w niewieściej miłości sidła uwikłany, przystępny podszeptom niektórych radców, raczej z pochlebstwa niż przekonania zamiarowi jego potakujących, dał się snadno zachwiać i z drogi poczciwości sprowadzić. Przemogła zatém rada, prośby i namowy małżonki; bezprawie z dawna zamierzone postanowił przywieśdź do skutku. Żeby jednak z razu nie okazał się gwałtownikiem, dumnie i samowolnie działającym, kazał naprzód daniny i podatki z wszystkich ziem i powiatów, które były dzielnicami jego braci, składać sobie jako panującemu książęciu i monarsze; zapowiedział następnie, aby w całém państwie jego tylko a niczyich więcej nie słuchano rozkazów; opornych i nieposłusznych kazał ścigać rozmaitemi karami, chłostą, więzieniem i zabieraniem majątków. Przewidując zaś, że panowie Polscy i szlachta nie zechcą mu sprzyjać w wykonaniu jego zamiarów, zaciągnął posiłki zbrojne od Rusinów, ile że sam z Rusinki był urodzony, i za ich pomocą opanował dzielnice braci: a nie przestając na tém pokrzywdzeniu, powyganiał ich z dziedzicznych posiadłości. Sam bowiem z przyrodzenia zazdrosny i dumny, mając i żonę pełną pychy i próżności, nadzwyczajnie przytém łakomą, przez zazdrość nie chciał dzielić się z braćmi królestwem Polskiém, a uniesiony dumą, postanowił powyganiać ich z kraju. Żona zaś jego, niewiasta hardej i wyniosłej duszy, gardziła społeczeństwem i obyczajami Polskiemi; nawet urzędnikom dworskim, cześnikom i stolnikom nie dozwalała do siebie przystępu; brzydziła się Polaków obecnością, mówiąc, że sprośnie cuchnęli; i nie cierpiała ich strojów, jakoby niezgrabnych i nieschludnych.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/19
Ta strona została przepisana.