się, że gdy dnia jednego Stefan kardynał przybył do klasztoru Ś. Syxta, gdzie mąż Boży z swoimi braćmi mieszkał, synowiec rzeczonego kardynała spadł z konia w parów, zkąd go nieżywego z płaczem wielkim niesiono. Zbliżył się do męża Bożego brat Tankred, człowiek wielce pobożny, z prośbą i zaklęciem mówiąc: „Czegoż wzdy mieszkasz, ojcze? ten wypadek nieszczęsny ciebie wzywa, abyś okazał moc twoję.“ Wtedy Dominik, zaufany w cudownej mocy Boga, długą i gorącą modlitwą zmarłego wskrzesił i uzdrowił. Na który-to cud Iwo biskup Krakowski, przytomny wszystkiemu co z owym do życia przywróconym czyniono, patrzał; a potém odwołany do Polski, prosił Ś. Dominika, aby mu dał kilku swoich mnichów. Nie mogąc zaś innych uzyskać, wyjednał swą prośbą, że trzech towarzyszów i przyjacioł jego, to jest Jacka kanonika Krakowskiego, który był także z rodu Odrowążów, Czesława Polaka, Henryka Morawianina i Hermana Niemca, Ś. Dominik do swego zakonu przyjął: tych więc z sobą zabrawszy, pierwszy zaszczepił w Polsce zakon kaznodziejski, jeszcze za życia Ś. Dominika. Za powrotem z Rzymu, Iwo od Henryka arcybiskupa Gnieźnieńskiego na biskupa Krakowskiego wyświęcony został; Wincenty zaś, udawszy się do klasztoru Jędrzejowskiego, gdzie pod ów czas święty zakon Cystersów osobliwszą kwitnął pobożnością, przyjął szatę i śluby tego zakonu, i z świątobliwego stawszy się jeszcze świątobliwszym, począł w ubóstwie naśladować Chrystusa, i ostrością życia żołdować w zaciągu Niebieskiego Pana. Zzuł z siebie szatę biskupią, aby bezpieczniej przepłynąć mógł tę powódź grzechów światowych, która między nami i Bogiem środkuje, i żywot nasz przedziela od portu zbawienia. Duch jego wzniosły, unosząc się w swoich pragnieniach do rzeczy niebieskich i szczytu najwyższego dobra, nie mógł tego przenieść, aby tkwił w marnościach ziemskich jakby w cieniów omroce; wolał zatém doskonalić swój żywot w ostrym pobożności zakonie, i zwracać myśl ku promieniom nadniebieskiego światła.
Koloman, syn Andrzeja króla Węgierskiego, przybywszy na Ruś z wojskiem Węgierskiém, tak od Haliczan jako i książęcia Mścisława Mścisławica z wielką czcią przyjęty został. Poczém książę Mścisław, stosownie do przymierza z ojcem jego królem Andrzejem zawartego, zrzekłszy się księstwa i zamku Halickiego, i ustąpiwszy ich Kolomanowi, udał się do Torczska, gdzie w roku następnym życie zakończył; pochowano go w Kijowie w kościele Ś. Krzyża, który był sam zbudo-