Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/21

Ta strona została przepisana.
Rok Pański 1143.
Bracia Władysława udają się z prośbą do księżny Krystyny, ale żadnego skutku żądań nie otrzymują.

Gdy Władysław książę Polski braci swoich Bolesława, Mieczysława i Henryka coraz sroższą przemocą uciskał, i tych, którzy spodziewali się znaleźć w nim obrońcę i opiekuna, powyzuwał z wielu grodów, miast, miasteczek, warowni i innych posiadłości, uciemiężeni bracia nie wiedzieli sami co czynić, dokąd się udać, czyjej wezwać pomocy? czy się mieli opierać bratu, książęciu Władysławowi, czy dozwolić mu zagarnąć swoje dzielnice? Do jawnej z nim występować walki nie dopuszczał i wiek młodszy, i potęga Władysława, której słabsze ich siły bynajmniej nie wyrównywały: jakoż nie radzili im tego czuwający nad ich dobrem stronnicy. Obawiali się wreszcie książęta, ażeby Władysław pokonanych w boju życia nie pozbawił: a choć wielu liczyli obrońców, nikomu nie zdawało się, iżby spór między braćmi orężem miał się rozstrzygać. Całą więc nadzieję położyli w prośbach i litości książęcia Władysława, postanowiwszy błagać go, aby przestał na swym udziale, a książętom chciał być raczej bratem niżli nieprzyjacielem. Przedewszystkiem zaś umyślili udać się do żony jego, księżny Krystyny, która tej całej sprawy główną była sprężyną. Tuszyli bowiem, że ją przebłagawszy, snadno i męża jej Władysława do litości nakłonią: dopóki zaś Krystyna trwać będzie w zawziętości, póty i książę nie da się użyć i przebłagać. Poszli więc z prośbą do księżny Krystyny, i trzej bracia, przypadłszy jej do nóg, błagali, nie tak słowy jako raczej łzami i płaczem wielkim, zaklinając ją „na wspólność krwi i związki powinowactwa, które ich z bratem Władysławem i z nią oraz łączyły, aby księstwa i ziemie otrzymane przez nich w podziale, tak obyczajem Polaków jako i prawem przyrodzoném spuścizny, i za zezwoleniem samego książęcia Władysława, który ten podział uznał za prawy i święty, wolno im było dzierżeć w pokoju; aby ich książę Władysław więcej już nie prześladował, ani im dziedzictwa ich i własności bezprawnie nie wydzierał; aby w większej cenie miał miłość braterską, prawa ludzkości i sprawiedliwości, niż wszelką władzę, królestwo i panowanie, gdy zwłaszcza z krzywdy i pognębienia sierot więcej sromoty niż sławy, więcej szkody niżli korzyści miał się spodziewać.“ Nie wzruszyły jednak okrutnej niewiasty ani prośby żebrzących u jej nóg braci i dziewierzów, ani ich płacze i skargi. Z zimną krwią i pogardą, odrzucając błagania książąt, odpowiedziała: „że Władysław jej mąż czynił