„Kto wie? może nie tylko moja żona z opatem, ale i wasza książę z Dobieszem lepszego używa wczasu.“ Kochała się w samej rzeczy księżna Krystyna w Dobieszu Niemcu, którego poufałość rzucała u niektórych podejrzenia na księżnę i ściągała obmowę. Tknęła do żywego ta odpowiedź Władysława książęcia; umyślił jednakże tłumić swój gniew do czasu, gdy i pora do zemsty nie była sposobna, i nie chciał czynić sobie nieprzyjaciela w Piotrze, który z nim połączony był związkiem powinowactwa, miał bowiem przyrodnią siostrę jego matki za żonę, i w większém nad innych panów był u niego poważaniu: zgryzł więc Władysław tę obrazę cierpliwie i w milczeniu. Ale za powrotem do domu nie zdołał ukryć smutku, który malował się na jego twarzy; dopytywała się ciekawie żona o przyczynę tej zmiany; nareszcie dnia jednego, na usilne nalegania ciekawej i podejrzliwej niewiasty, czyli-to z gniewem, czy jak inni podają, w żartobliwy sposób, opowiedział rozmowę, jaką miał przeszłej nocy z Piotrem. Obrażona księżna Krystyna, że cnotę jej niewieścią podano w wątpliwość, taką ku Piotrowi zapaliła się nienawiścią, że od tego czasu, przemyślając gorliwie o zmazaniu swej hańby, której mąż dostatecznie nie odpierał, natężyła wszelkie usiłowania, na jakie zdobyć się mógł płodny w wybiegi dowcip kobiety, żeby na Piotrze za jego lekkomyślne słowa najsroższą wywrzeć zemstę. Wziąwszy więc pochop z tej jako się rzekło urazy, radą, namową i rozmaitemi środkami jątrzyła i poduszczała snadny do usidlenia umysł książęcia, przekładając, że dopóki Piotr stał mu na zawadzie, nigdy panowania nad całém królestwem nie zdołałby osięgnąć. Cięższe potém przeciw niemu wymierzyła zarzuty, i sama przez się i przez swych zauszników, których sobie do wykonania swojej zemsty przybrała, oskarżając go, jakoby skrytym podżegaczem był rokoszu, i zamierzał strącić książęcia z jego stolicy, a nawet zgładzić trucizną. Nagliła więc na Władysława, aby go kazał sprzątnąć. A lubo niektórzy mężowie cnotliwi odradzali jej, aby tego nie czyniła, niewiasta jednak niepohamowana w swojej zemście, nie chciała słuchać żadnej rady zbawiennej, ślachetnej i uczciwej, chociaż powinnością było małżonki powściągać błędne męża zapędy i żądzę zemsty nawet występkami wznieconą. Gdy wreszcie do spełnienia na Piotrze morderczego zamiaru, który Krystyna w swej myśli ułożyła, potrzebny jej był wierny i rzecz całą w tajemnicy utrzymać zdolny wykonawca; gdy zamiar sam przez się był straszny i do podjęcia niebezpieczny, dla znakomitej Piotra wziętości i potęgi, a ztąd nie lada kto chciałby się odważyć na jego wykonanie; najzdatniejszym przeto do tej sprawy zdał się jej Dobiesz, który za własną także obelgę pragnął pomsty nad Piotrem. Ale chociaż ten wziął na siebie wykonanie zbrodni dla przypodobania się księżnie Krystynie, która nawzajem chcąc zachęcić go do czynu i tém większą zapalić gorliwością, obiecywała mu w nagrodę dobra
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/24
Ta strona została przepisana.