wodzcą. Zebrawszy zatém nie małe wojsko z swoich i posiłkowych rycerzy, wtargnął po nieprzyjacielsku do Wielkiej Polski, w zamiarze opanowania jej jakimkolwiek bądź sposobem. Władysław zaś Ottonic wiedząc dobrze, że rycerstwo jego było mu niechętne i wielce nawet nieprzyjazne, a ztąd bojąc się z Henrykiem książęciem Szlązkim, jako silniejszym przeciwnikiem, otwartej walki, ażeby od reszty wojska, które przy nim pozostało, nie był opuszczony albo zdradzony, trzymał się jedynie w twierdzach; a spaliwszy zamki Bnin i Szrem, aby nie wpadły w ręce Henryka, zamek Gnieźnieński silną i wierną uzbroił załogą, i udał się do zięcia swego Świętopełka książęcia Pomorskiego. Poczém zaraz główniejsze miasta i zamki Wielkiej Polski, Poznań, Kalisz, Pyzdry, Środę, i zamek Biechów, panowie i rycerze Wielkopolscy poddali Henrykowi Brodatemu i uznali jego władzę. Henryk zaś wziąwszy je w swoje posiadanie, nawet zamki zrujnowane i spalone naprawił i odbudował, poosadzał je dla obrony silnemi załogami, i oddał siostrzeńcowi swemu Borzywojowi, synowi Dypolda margrabi Morawskiego, w dzierżawę, pod warunkiem, aby czuwając z nich nad powiatami Wielkiej Polski, powściągał niekarnych i do uległości przymuszał, a posłusznych i przychylnych w wierności utrzymywał. Rzeczony zaś Dypold margrabia Morawski od brata swego Wacława króla Czeskiego, który był zwany Jednookim (Monoculus), z Moraw wypędzony, ustąpił do Węgier, gdzie w wieku podeszłym umarł. Matka zaś ich, margrabina Adelaida, siostra Henryka Brodatego, po śmierci męża przez tegoż Wacława króla Czeskiego wygnana, wróciła do ojczystego domu z czterma synami, jako to: Borzywojem, Bolesławem, Przemysławem i Dypoldem, i w klasztorze Trzebnickim reszty życia dokonała. Obok jej zwłok pochowano zmarłego wkrótce po niej jednego z synów, Przemysława; najmłodszy syn Dypold obrał sobie stan duchowny, nad inne pożądańszy, i został kanonikiem Magdeburskim; inni dwaj synowie, Bolesław i Borzywój, służyli wojskowo u wuja swego książęcia Henryka.
Włodzimierz książę Kijowski, bojąc się, aby Grecki jego obrządek od mnichów zakonu kaznodziejskiego, to jest Marcina z Sandomierza przeora Kijowskiego i innych jego braci, pobożnych i wielce przykładnych mężów, nie doznał uszczerbku i poniżenia, wygnał rzeczonych mnichów z kościoła Ś. Maryi w Kijowie, zakonowi temu wyznaczonego, przy którym mieli swój klasztor, i zagroził im surowo, aby się nie ważyli do niego powracać.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/241
Ta strona została przepisana.