Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/242

Ta strona została przepisana.
Konrad książę Mazowiecki, Bolesława bratanka swego, już doletniego i pragnącego objąć najwyższą władzę, wraz z matką wtrąca do więzienia, i osadza naprzód w Czersku a potém w Sieciechowie.

Bolesław, który zasłużył sobie na imię Wstydliwego, książę Krakowski i Sandomierski, syn Leszka Białego, wyszedłszy już z wieku dziecinnego, gdy już miał blisko lat czternaście, za radą i ustawiczną namową równie matki swojej, księżny Grzymisławy, jako też panów Krakowskich i Sandomierskich, a zwłaszcza Wisława biskupa Krakowskiego, postanowił zrzucić z siebie opiekę stryja swego Konrada książęcia Mazowieckiego, jemu i księstwom jego wielce szkodliwą i uciążliwą, i pożądane zyskać usamowolnienie. Ale Konrad książę Mazowiecki, któremu żal było pozbyć się opieki nad bratankiem i zwykłych z niej dochodów, zaprosiwszy tak księżnę Grzymisławę jako i synowca swego Bolesława Wstydliwego na poufną rozmowę, jakoby w celu naradzenia się o sprawach swego państwa, kazał ich uwięzić i odprowadzić do Mazowsza, gdzie naprzód w Czersku, silnie umocowanym zamku, osadził ich oboje, wyrzucając tak matce jak i synowi, że zbyt porywczo i niewcześnie sięgnęli do władzy. Potém przeniósł ich do zamku Sieciechowskiego nad Wisłą w dyecezyi Krakowskiej leżącego, i pod ścisłą umieścił strażą, zabrawszy ze skarbu wszystkie klejnoty, a do opanowania księstw Bolesława, a nawet pozbawienia go życia, wszelkie wymierzywszy usiłowania. Przeto zamknął go naprzód w Czersku pod najściślejszym dozorem, i garnął do siebie coraz więcej jego zwierzchność i władzę. Wtedy Władysław książę Gnieźnieński, pobudzony prośbą i namową Marka wojewody Krakowskiego, jął przekładać książęciu Konradowi, aby bratankowi swemu nie odmawiał ludzkości i łagodności, a na życie książęcia i jego rodziny okrutnych nie czynił zamachów. A gdy Konrad, jak zwykle, przystępny był dobrym radom i snadno dawał się użyć, odesłał swoich więźniów do klasztoru Sieciechowskiego, gdzie pod czujną kazał ich trzymać strażą, dopókiby się nie namyślił, jak miał rzecz całą zakończyć.
Tymczasem Bolesław, syn starszy Konrada książęcia Mazowieckiego, ziemię Sandomierską zbrojno najechał i jako nie mającą pana zagarnął, przychylnych sobie ująwszy podarkami i obietnicami, a tych którzy mu się opierali, wydanym edyktem zmusiwszy ustąpić na wygnanie, przyczém majątki ich zostały zabrane i rozerwane. Chroniąc się zatém przed ciosem, jedni do krajów Ruskich, drudzy w inne rozbiegli się strony, a wszyscy błagali miłosierdzia Bożego, aby przemoc bezkarną Bolesława książęcia ukrócił, a zlitował się nad sierotą i opuszczonym.