na twierdzę z orężem w ręku: z góry jednak rażone przez oblężeńców opokami i wystawione na śmierć lub na rany, mimo wszelkie usiłowania, opuszczało ręce; a tak szturm okazywał się bezskutecznym. Gdy więc czas długi schodził na daremném obleganiu rzeczonego zamku, zwłaszcza że i twierdza silną załogą była uzbrojona, i rycerstwo zamkowe częstemi podjazdami wypadając na obozy Henryka Brodatego, urywało mu wiele ludzi i zabierało w niewolą, zdawało się że wzięcie zamku było niepodobném. Nowa jeszcze przygoda stanęła na przeszkodzie Henrykowi Brodatemu: trzy bowiem taraśnice, które miano za najdzielniejsze, od gwałtownego i ustawicznego miotania pocisków popsuły się i zrujnowały. Ta okoliczność dodała serca oblężonym, wszystko bowiem z wyniosłości zamku widzieli, oblegającym zaś odjęła resztę otuchy. Zaczém książę Henryk Brodaty, straciwszy wszelką nadzieję zdobycia i poddania się zamku, porzucił oblężenie, i, z wielką stratą wrócił do Szlązka. Po jego odejściu Władysław Ottonic z ludem swoim i rycerstwem, które było po jego stronie, zwrócił oręż przeciw zamkom i warowniom przez Henryka Brodatego w księstwach Wielkiej Polski zbrojnie dzierżonym, a godząc na ich zdobycie, nie przestał napadami i pożogami niszczyć wsi i miasteczek, które się od niego były odstrychnęły. Wnet i zamek Szrem, powierzony Borzywojowi, synowi Dypolda margrabi Morawskiego, a siostrzeńcowi Henryka, przekupiwszy straże, najechał nocną porą, i Borzywoja margrabię, wraz z Sędziwojem rycerzem, którzy sami mu się opierali, inni bowiem pierzchnęli w popłochu, zgładził orężem. A złupiwszy zamek i spaliwszy, żeby go nieprzyjaciel powtórnie nie osadził, ruszył na Pomorze do świekra swego Świętopełka. Ztamtąd udał się do zamków Nakła i Uścia, które mu aż dotąd pozostały wiernemi, obawiając się dalszych kroków nieprzyjacielskich; przewidywał bowiem, że panowie Wielkopolscy i rycerstwo wytrwają wiernie i z posłuszeństwem przy Henryku Brodatym.
Dnia dwudziestego dziewiątego Czerwca książęta Polscy złożyli zjazd w Dankowie. Na tym zjeździe córki Henryka młodszego książęcia Szlązkiego, Konstancya i Gertruda, osobiście sprowadzone, przez Michała Włocławskiego i Piotra Płockiego biskupów, w kościele uroczystym obrzędem zaślubione zostały synom Konrada książęcia Mazowieckiego, Bolesławowi i Kazimierzowi. Gody jednak weselne na inny czas odłożono, a księżniczki odprowadzono do Wrocławia. Dnia drugiego zaś Lipca Konrad książę Mazowiecki uczynił podział swoich księstw między dwóch rzeczonych synów: na książęcia Bolesława przypadło księstwo Mazowieckie, a na Kazimierza księstwa Łęczyckie i Kujawskie; obadwaj w obecności biskupów Włocławskiego i Płockiego, tudzież wielu panów ziem rzeczonych, zobowiązali się przysięgą do zachowania tego podziału.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/250
Ta strona została przepisana.