Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/269

Ta strona została przepisana.

rzem i przez dwa dni obozując, wojsko swoje, ze względu na jego mnogość, podzielili na dwa oddziały. Mniejszy oddział, którego wodzem i naczelnikiem był Kajdan, wysłali ku Łęczycy i Kujawom (dokąd niektórzy z Rusinów Polakom nieprzyjaźni pokazywali im drogę): te więc ziemie Tatarzy, nie znajdując nigdzie oporu, srodze mieczem i ogniem zniszczyli. Większy zaś oddział, któremu sam Baty przywodził, posunął się ku Krakowu, a szerząc po drodze spustoszenia, całą okolicę miasteczka Iłży (Isla) i nad rzeką Kamionną napełnił rzezią i pożogami. Do dziś dnia pokazują tam jeszcze ślady tej klęski: drogę bowiem prowadzącą do wsi biskupich Prędocina i Rzechowa, w bliskości Iłży, którą Baty wódz Tatarów ciągnął z swém wojskiem, po dziś dzień gościńcem Batego nazywają. Nabrali byli serca Polacy po bitwie poprzedniej u Turska z Tatarami, i jakkolwiek mnogą przeciw sobie widzieli ćmę barbarzyńców, osądzili, że można ich było zwyciężyć, a gdyby to się nie udało, lepiej było chwalebną śmiercią w boju zginąć, niżeli sromotnie ukrywać się w domu lub zamku, kiedy nieprzyjaciel ojczyznę pustoszył. Zaczém wywiedli wojsko do rozprawy. Zostawiwszy książęcia Bolesława Wstydliwego z matką Grzymisławą i żoną jego Kingą w zamku Krakowskim, Włodzimierz wojewoda i Klemens kasztelan, Krakowscy, Pakosław wojewoda i Jakób Raciborowicz kasztelan, Sandomierscy, z innymi panami i szlachtą ziemi Krakowskiej i Sandomierskiej, zaszli drogę Tatarom we wsi Chmielniku (Chmielik) pod miasteczkiem Szydłowem, a nieustraszeni mnogością hordy, o której przez wzwiady i naocznie sami się przekonali, w poniedziałek po Niedzieli białej, to jest dnia ośmnastego Marca o wschodzie słońca stoczyli z nimi bitwę. Ale Tatarzy, podzieleni na dwa oddziały, jednym tylko na Polaków natarli, drugiemu zaś kazali stać w odwodzie, i słabiejącym w walce spieszyć na pomoc: Polacy zaś, w jeden zgromadzeni zastęp, dla szczupłych sił swoich nie zostawili żadnych odwodowych posiłków, któreby chwiejących się podeprzeć mogły. Z pierwszym przeto oddziałem Tatarów Polacy, których lewe skrzydło prowadzili wojewoda i kasztelan Krakowscy, prawe zaś wojewoda i kasztelan Sandomierscy, zwarli się i przez kilka godzin dzielnie walczyli, a położywszy na placu najmężniejszych z hordy i jej wodzów, zepchnęli ich najpierw z pola, a potém zmusili do cofania się i ucieczki. Gdy jednakże Tatarzy z pierwszego oddziału snadno do drugiej odwodowej rzeszy po obronę zdążyć mogli, zaraz przeto ten drugi oddział, z najbitniejszych składający się wojowników, zwiódł bitwę, i Polaków poprzednią walką już-to znużonych, już osłabionych ranami, znacznie razić począł. Popierali jak najdzielniej sprawę Włodzimierz wojewoda i Klemens kasztelan Krakowscy, Pakosław wojewoda i Ja-