Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/27

Ta strona została przepisana.
Rok Pański 1145.
Władysław, zebrawszy z Rusinów potężne wojsko, dwóch braci z kraju wygania, za co arcybiskup rzuca na niego klątwę. Wygnani zaś bracia wraz z Mieczysławem zamykają się w zamku Poznańskim, postanowiwszy raczej zginąć, niżeli poddać się srogiej samowoli brata.

Po dopełnioném okrucieństwie na Piotrze z Danii panu na Skrzynnie, Władysław książę Polski, posuwając coraz więcej swą samowolność, począł myśleć nie tylko o opanowaniu księstw i dzielnic swoich braci, ale o wypędzeniu ich samych z kraju, do czego wiodła go równie pycha osobista, jak i poduszczenia żony, i bezkarność zbrodni, i pochlebstwa nikczemnych zauszników. Gdy bowiem tak dzikiej dokonano srogości na Piotrze panu Skrzyńskim, nikt już nie śmiał przeciwić się jego woli, ani ganić zamiarów, nie zważając czyli te były słuszne i sprawiedliwe. Zebrawszy zatém Władysław siły zbrojne ze wszystkich księstw i dziedzin swojego władztwa, i przyłączywszy do nich posiłki Rusinów, w większej niż kiedykolwiek liczbie zaciągnione, (przysłał mu był bowiem na pomoc Wszewołod książę Kijowski syna swego Światosława, tudzież książęcia Izasława i Wszewołodzimierza książęcia Halickiego, z znaczném wojskiem Rusinów) wygnał swych braci rodzonych Bolesława z Płockiego, Henryka z Sandomierskiego zamku, załogi ich zewsząd powyrzucał, i prawych rozpłoszywszy dziedziców, ziemie ich i posiadłości pod swoje zagarnął zwierzchnictwo. Sam tylko pozostał przy swych prawach Mieczysław Starym nazwany, książę Gnieźnieński, Poznański i Wielkopolski, do którego dwaj bracia wypędzeni ze swoich dzielnic, Bolesław Kędzierzawy książę Mazowiecki i Henryk książę Sandomierski, uciekli i schronili się razem w zamku Poznańskim, obwarowawszy go swoim ludem i orężem, i postanowiwszy oprzeć się zbrojno Władysławowi książęciu, gdyby ich swoją i tu ścigał napaścią. O czém gdy się książę Władysław dowiedział, pospieszył z wojskiem jak tylko mógł najprędzej, i zamek Poznański mocném ścisnął oblężeniem, tusząc, że wszystkich trzech braci jedną obławą zdobytych i pokonanych wkrótce do rąk dostanie. Otoczył tym celem zamek Poznański gęstą grodzą wież i ostrokołów, ażeby żaden z oblężeńców nie miał sposobności do ucieczki, a dzień i noc szturmował do twierdzy wielkiemi kuszami i taranami, wszystek natężywszy przemysł ludzki i środki do jej zdobycia. Książęta więc Bolesław, Mieczysław i Henryk, widząc się ściśnionemi tak groźném oblężeniem, z obawy, iżby żywcem nie wpadli w ręce przeciwnika, i nie stali się pastwą jakiej srogości, ślą