stwach Krakowskiém i Sandomierskiem, że w popłochu jedni do Węgier, drudzy do Niemiec pouciekali; inni, a zwłaszcza wieśniacy, z żonami, dziećmi i dobytkami swemi pokryli się w lasach i bezdrożach, i dokąd kogo los ślepy zagnał, szukali schronienia, wiedząc, że okrutny Tatarzyn nie oszczędzał żadnego stanu ani wieku. Bolesław Wstydliwy także, książę Krakowski i Sandomierski, dowiedziawszy się o zniesieniu swego wojska pod Chmielnikiem, z zamku Krakowskiego, gdy i tu nie czuł się dosyć bezpiecznym, z matką i żoną swoją, błogosławioną Kingą, i innemi droższemi mu osobami i rzeczami, z całym wreszcie książęcym dostatkiem, zbiegł do Węgier do teścia swego, króla Beli. A gdy później Tatarzy poczęli ziemię Węgierską pustoszyć, przez Morawę wrócił do Polski, i przez długi czas wysiadywał w Pieninach, zamku blisko Sącza (Sandecz) nad rzeką Dunajcem położonym. Tatarzy zaś, po zadanej Polakom pod Chmielnikiem klęsce, podstąpili pod Kraków w sam dzień Popielcowy, a zastawszy go od mieszkańców opuszczonym (wszyscy bowiem do miejsc skrytych pouciekali), wywarli swoję srogość na kościoły, domy i wszystkie miejskie pobudynki, samo wreszcie miasto w dzień Wielkiejnocy podpaliwszy z dymem puścili. Ale chociaż kościoł Ś. Jędrzeja, pod ów czas za murami miasta stojący, do którego liczny zgarnął się był gmin ubogich i chorych, wraz z ich dziećmi i chudobą całą, Tatarzy zdobyć usiłowali, w mniemaniu, że tam całego miasta złożone były dostatki i majątki, Polacy jednak, broniący tego kościoła z wielką mocą i walecznością, przymusili ich odstąpić od oblężenia, ubiwszy pociskami miotanemi z góry znaczną liczbę Tatarów. W drugie święto Wielkiejnocy jeden oddział Tatarski z obozów Sandomierskich ruszywszy ku Łęczycy i Kujawom, i ziemie przez które przechodził ogniem i mieczem spustoszywszy, przyczém wymordował wiele niedorostków i dzieci, nawrócił do Krakowa, gdzie się połączył z wodzem swoim Batym i drugim hordy oddziałem; była ztąd między Tatarami wielka radość, wielki tryumf i wesele, że im się udało zwycięzko i bez szkody zdążyć do siebie i wzajem się powitać. Splądrowali pod ów czas Tatarzy, którzy byli poszli w Łęczyckie, klasztor Witowski, i z srogością barbarzyńską wymordowali wszystkie mniszki, okrom trzech, które do lasów uciekły. Dlatego później zakonnice rzeczonego klasztoru przeniesiono do Buska (Buschko) w dyecezyi Krakowskiej, jako w miejsce nierównie bezpieczniejsze; Buskie zaś opactwo przeniesiono do Witowa. Po tej klęsce, sprawiedliwym Boga wyrokiem przepuszczonej nad lud chrześciański, zadrżał każdy w duchu, trwoga i zwątpienie opanowały wszystkich umysły, tak iż jedni na drugich poglądając z milczeniem, potruchleli i jakby obłąkani, nie mogli nawzajem żadnej udzielić sobie rady ani pociechy. Zabrawszy się zatém do ucieczki, jakoby jedynego środka ocale-
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/271
Ta strona została przepisana.