i jego braci Krzyżaków, Klemensa wojewody Głogowskiego, Sulisława brata Włodzimierza wojewody Krakowskiego, Konrada Konradowicza, Stefana z Wierzbny i syna jego Jędrzeja, Klemensa, Tomasza Piotrkowicza, Piotra Kuzy, i innych. Błogosławiona niewiasta Jadwiga, wdowa po Henryku Brodatym książęciu Wrocławskim, gdy ją doszła smutna wiadomość o zgonie syna Henryka i zniesieniu całego wojska, okazała wielką moc nad swą czułością macierzyńską, i nie tylko łzy żadnej nie uroniła, ale nawet smutku nie dała dostrzedz na swojej twarzy. A nadto księżnę Annę, wdowę po jej synu Henryku, i zakonnice, taką zdjęte żałością, że się w nich ledwo duch plątał, wstrzymywała od płaczu i narzekania, przekładając: „że tę przygodę, wydarzoną z woli Boskiej, która jej wprzódy już była objawiona, raczej z wdzięcznością niżeli skargą i utyskiem przyjąć im należało.“ A z wesołością podnosząc duszę ku niebu, mówiła pobożnie: „Chwała tobie i dzięki Boże litościwy, że z łaski twojej takiego wydałam na świat syna, który w życiu całém okazywał mi należną cześć, miłość i powinność synowską, a nigdy nie stał mi się przykrym, ani mnie czémkolwiek obraził. Którego acz pragnęłam w tym ziemskim i nietrwałym bycie oglądać żywym i zdrowym, wolę jednakże, i owszem cieszę się i raduję, że przez krew wylaną dla ciebie i twojej wiary wrócił na łono swego Stwórcy, któremu ja niegodna duszę moję z pokorą i głębokiém Majestatu twego uczczeniem polecam.“ Ciało Bolesława, syna Dypolda margrabi Morawskiego, pochowano w chórze bocznym laików klasztoru Lubuskiego; a na mogiłach innych wiernych, którzy w miejscu bitwy pogrzebani zostali, wystawiono kościoł dotychczas jeszcze trwający. Wielkość zaś i okropność owej Tatarskiej klęski można pojmować z listu samego papieża. Czytamy bowiem ogłoszenie przez Stolicę Apostolską wojny krzyżowej na wsparcie Polaków przeciw Tatarom, wydane w tych słowach: „Mnogie zaprawdę, różne w sobie i nader bolesne trapią nas okoliczności, jako to: nagląca sprawa Ziemi świętej, bliskie wybuchu zamieszanie w kościele, i opłakany stan państwa Rzymskiego. Ale rzetelnie mówiąc, o tém wszystkiem i o sobie zapominamy, gdy nam na myśl przychodzą srogie Tatarów zagony. Lękać nam się bowiem, aby (Boże uchowaj) przez tych Tatarów za naszego czasu chrześciaństwo nie zginęło. Sama myśl o tém trwogą kości nasze przeszywa, mózg suszy, ciało wyniszcza, ducha i wszystkie władze umysłu przygnębia, i tyle nam sprawia smutku i utrapienia, że obłąkani prawie nie wiemy, dokąd się udać po radę.“
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/279
Ta strona została przepisana.