Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/28

Ta strona została przepisana.

poselstwo do książęcia Władysława z prośbą: „Aby ukoiwszy swój gniew, nie podnosił na nich oręża po nieprzyjacielsku i prawych dzierżaw im nie wydzierał. Aby odstąpił od oblężenia, i raczej okazał się im bratem i obrońcą niżli nieprzyjacielem; a przestając na swym udziale, nie wyganiał z kraju tych, którzy z nim jako bracia, z jednego ojca zrodzeni, równe do królestwa Polskiego mieli prawo. A iżby pomniał na śliskość i niepewność rzeczy ludzkich, i szczęścia swego z pomiarkowaniem używał, a po cudze nie sięgał.“ Poselstwo to Władysław książę z dumą i szyderstwem odprawił, żadnej nie dawszy braciom nadziei zgody i pokoju. Zaczém książęta Mieczysław, Bolesław i Henryk, i wszyscy oblężeńcy, przerażeni trwogą, los swój nieszczęśliwy żałosnemi łzami i jęki opłakiwali. Zwyczajną potém umysłowi ludzkiemu niestatecznością jęli nachylać się do przyjęcia jakichkolwiekbądź warunków pokoju. Wielu radziło, aby dobrowolnie poddać się Władysławowi; inni, aby książęta ustąpili mu jakich części swych praw i dzielnic, i zapaloną w nim żądzę próżności i gniewu starali się ukoić. Ale gdy obadwa warunki zdały się zbyt uciążliwe, i widoczną było rzeczą, że Władysław inaczej się nie uspokoi, aż gdy braci wypędziwszy całe królestwo Polskie ogarnie, postanowili cierpieć i wytrzymywać dalej oblężenie, i na wszelkie narazić się ostateczności, w nadziei, że Bóstwo, które zawzdy słusznej sprawy broni, nad ich krzywdą zlitować się raczy. Już w czasie oblężenia żołdactwo Władysława książęcia, posiłkowi zwłaszcza Rusini, nie przestając na łupiestwie, zaborach i wszelakiego rodzaju bezprawiach, sromocili nawet najzacniejsze niewiasty i dziewice, zabijali ludzi, męczyli, i po barbarzyńsku dopuszczali się rozmaitych, chrześcian niegodnych gwałtów. Wzruszony takiemi klęskami czcigodny Jakób, na ów czas arcybiskup Gnieźnieński, przybył do obozu książęcia Władysława kolebką czworokonną (już bowiem laty był osłabiony), i dla tém większej powagi przybrany w strój biskupi i mitrę, zajechał do namiotu książęcia z roztropną i nader przystojną przestrogą: „aby złożywszy oręż i zaniechawszy oblężenia, pogodził się z braćmi, i ojczyznę która go zrodziła i tak wysoko wyniosła, zaprzestał prześladować i gnębić nieludzkiemi najazdy, łupiestwami i mordy, z hańbą i niedolą narodu.“ Najłagodniej, jak tylko można było, upominał książęcia, „aby przestał na swym udziale, a nie wdzierał się nieprawnie w cudzą własność, grożąc, że krzywdy przezeń wyrządzone nie ujdą bezkarnie, i krew niewinnie przelana spadnie kiedyś na jego głowę.“ Mówił więc do niego temi słowy: „Przychodzę do ciebie, Miłościwy książę, ciężko latami ale ciężej troską i boleścią przyciśniony, prosić cię i błagać, abyś zaniechał tej zgubnej wojny, którą braci twoich wygnać z królestwa usiłujesz, zważając, jaką przezeń hańbę na siebie i ród twój ściągasz, ty, co wolą ostatnią ojca ustanowiony ich opiekunem, nie o wyzuciu ich z dziedzictwa, ale raczej o pod-