Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/282

Ta strona została przepisana.
Gromadzi się znowu pod Pesztem wojsko złożone z Węgrów i innych chrześcian, a przeszło sto tysięcy głów wynoszące: lecz Tatarzy nadciągnąwszy w ogromnej hordzie, wszystko to wojsko, przez trzy dni wytrzymujące walkę, częscią trupem ścielą, częścią straszliwym niszczą pogromem.

Po odniesioném nad królem Belą i jego wojskami zwycięztwie, Baty wódz Tatarów w wielką podniosłszy się pychę, zwycięzką swoję hordę poprowadził do Pesztu; dowiedział się bowiem od swoich szpiegów, że tam były zgromadzone przeciw niemu najliczniejsze chrześcian tłumy. Poczęła się zatém uporczywa z obojej strony bitwa, która przez całe trzy dni trwała. Ale chociaż Węgrzy i inni chrześcianie dzielnie walczyli, trzeciego dnia jednak ku wieczorowi z dopuszczenia skrytych wyroków Boga zwycięztwo otrzymali Tatarzy, a reszta nieszczęsnego wojska wytępioną została morderczo i bez litości. Sto tysięcy okładem chrześcian w ciągu tych trzech dni legło pod mieczem. Rozbiegła się tłuszcza barbarzyńska po miasteczkach, wsiach i włościach, i zabijała lud wszystek, bez różnicy płci, stanu i wieku. A lubo księża i inni duchowni wychodzili przeciw nim w processyach z relikwiami Świętych, aby złagodzić srogość barbarzyńców, Tatarzy jednak wszystkich kapłanów i sługi Boże najokrutniej wymordowawszy, naczynia kościelne, pożądane ich łakomstwu, pozabierali na sromotne dla siebie użytki, a relikwie Świętych rozrzucali po ziemi, kościoły palili. Miasto Peszt zrabowawszy ogniem także zniszczyli: a gdy niektórzy z mieszkańców wraz z innymi przychodniami, którzy tam byli ratując życie pozbiegali, w liczbie dziesięciu tysięcy ludzi schronili się do klasztoru Dominikanów, i tam obwarowawszy się mniemali iż są bezpiecznymi, Tatarzy z wściekłością uderzyli na klasztor i snadno go dobyli, poczém wszystek ów gmin dziesięciotysięczny obojej płci obłożyli ogniem i spalili. Kiedy potém do obozu Tatarskiego sprowadzono wiele tysięcy brańców Węgierskich wraz z ich żonami, niewiasty Tatarskie pastwiły się z największą srogością nad Węgierkami, które zwłaszcza były w ich oczach piękniejsze i dorodniejsze, albo je zabijając, albo obrzynając im nosy, wargi i uszy, chcąc je w ten sposób zeszpecić, z obawy, ażeby ich mężowie ujęci powabami branek, nie porzucili swoich a z obcemi nie wiązali się w stadła. Podobnej i młodzi hordyńcy, za namową i poduszczaniem swoich matek, dopuszczali się srogości na poimanych chłopiętach i otrokach Węgierskich, tłukąc ich kijami po głowach, póki z nich mózg nie wytrysnął. I ten z młodźców Tatarskich największe zyskiwał pochwały, który za jednym razem potrafił pacholę chrześciańskie ubić na miejscu.