Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/298

Ta strona została przepisana.

aby w nim z wielką przebywały pobożnością, gdy miejsce to miało być poświęcone największemu z Świętych. Stało się wszystko jak przepowiedziała. Ona przez lat dwadzieścia ośm żyjąc w ślubach czystości, ciało i ducha wstrzymywała od wszelakich ponęt światowych. A co ludziom zmysłowym zdaje się rzeczą podziwienia godną, wśród cierni łoża małżeńskiego, wraz z dostojnym małżonkiem swoim Henrykiem kwitnęła jak lilia, i jak złoto w ogniu czyszczone, nie poczuwała bynajmniej żądzy cielesnych roskoszy.

Rok Pański 1244.
Konrad książę Mazowiecki znowu Polskę najeżdża, i ziemię Lubelską i Sieciechowską, tudzież włości biskupstwa Krakowskiego srogiemi klęskami i pożogą pustoszy. Prandota biskup Krakowski rzuca nań publicznie klątwę.

Konrad książę Mazowiecki chcąc się pomścić klęski poniesionej pod Suchodołem, już-to namową już datkiem poburzył przeciw bratankowi swemu Bolesławowi Wstydliwemu, książęciu Krakowskiemu, Litwinów, Prusaków i Jaćwingów: którzy licznemi tłumy konnicy i piechoty wtargnąwszy do ziemi Lubelskiej, gdy z nikąd nie było ratunku, spustoszyli ją aż po rzekę Wisłę srodze i po barbarzyńsku, paląc wszystkie katolickie kościoły. W podobny sposób nawiedzili także powiaty Sieciechowski i Łukowski, i niezmierną zdobycz tak w ludziach jako i bydlętach i dostatkach domowych zabrali i uprowadzili. Od tego czasu ziemia Lubelska, tak wprzódy nasiadła rolnikami i innymi osadnikami, poczęła zamieniać się w bezludny step i pustynię. Zadrżały i inne powiaty sąsiednie, z obawy, żeby i do nich ta plaga niszcząca nie zajrzała; i tak wielki był popłoch, taki strach ogarnął szlachtę Sandomierskiej ziemi, że odstąpiwszy Bolesława Wstydliwego książęcia Krakowskiego, swego prawego dziedzica i pana, za zgodną uchwałą poddali się wszyscy dobrowolnie Konradowi książęciu Mazowieckiemu, który, jak wiadomo było, nieprzyjacioł na ziemię Lubelską naprowadził. Na Prandotę zaś biskupa Krakowskiego, że z szlachtą Sandomierską nie chciał trzymać, i stojąc uczciwie z niezachwianą wiernością przy swoim książęciu Bolesławie Wstydliwym, zamiarom Konrada książęcia stale i mężnie się opierał, tenże Konrad wyzionąwszy największy gniew i nienawiść, przez rozesłany lud zbrojny dwory naprzód biskupie w ziemi Sandomierskiej, jako to Tarzecki (Tarszensem), który się teraz Bodzęcińskim zowie, Kielecki i Kunowski, zrabował i spalił, potém wsie rzeczonych powiatów sprzewracał i splądrował, i wszystkę zdobycz z dworów i wsi biskupich