a księstwo Wrocławskie bratu Henrykowi w całości i bez umniejszenia zostawił.
Zakon Templaryuszów nagle w różnych krajach począł upadać, z podziwieniem powszechném, że tak potężni władcy mogli tak niespodzianie dać się pognębić i schylić do upadku. Kwitnął ten zakon lat sto ośmdziesiąt cztery.
Świętopełk książę Pomorski, zerwawszy zgodę i złamawszy przysięgę, którą się był związał z Krzyżakami, wkroczył z potężném wojskiem Litwinów, Jadźwingów i Prusaków do ziemi Chełmińskiej, napełnił ją mordami i pożogami, i w straszliwej zdobyczy niezliczony gmin brańców, poimanych w Chełmińskiej ziemi i na wieczną skazanych niewolę, z sobą uprowadził. Naradzali się Krzyżacy, w jakiby sposób mogli i zdobycz tę odbić i pokonać nieprzyjaciela. Teodoryk, dawny marszałek, mierząc swoje i nieprzyjacioł siły, taką podał radę, ażeby podstępnie i w bagnistém miejscu począć utarczkę, a skoroby połowa wojsk nieprzyjacielskich przebyła bagna, na drugą uderzyć z tyłu, tak iżby ci ostatni nie mogli mieć pomocy od pierwszych. Do tego zdania przychylili się wszyscy roztropniejsi. Ale nowy marszałek Berlewin (Berlvinus) inaczej wcale myślał, utrzymując, „że jeśli na barbarzyńców z przodu nie uderzą, wszystek lud zabrany i wszystka zdobycz uprowadzoną będzie przez nieprzyjaciela.“ A gdy według tej rady, od większej liczby przyjętej, mimo sprzeciwiania się niektórych, działać postanowili, i natarli na przednie hufy barbarzyńców, którzy już byli przeszli rzekę Ossę, inne ich wojska z brańcami i zdobyczą pochowały się w zamkach i warowniach. Wtedy Świętopełk poznawszy szczupłe siły Krzyżaków, stoczył z nimi bitwę nad bagniskiem zwaném Rensen (Revszin), pobił ich wojsko, marszałka trupem położył, resztę zgladził do szczętu, tak że ledwo dwudziestu ratowało się ucieczką. Po tém pierwszém zwycięztwie uderzył na wojsko spieszące Krzyżakom na pomoc od Torunia, a pokonawszy je i rozgromiwszy, obciążony zdobyczą i łupami z pobitych rycerzy zdartemi, radośnie i z tryumfem wielkim do swoich powrócił.