Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/336

Ta strona została przepisana.

Jana Gaetana kardynała do Prandoty biskupa i kapituły Krakowskiej na pargaminie pisanym, który my nieraz oglądaliśmy i mieli w ręku, a który zachowany w archiwum Krakowskiego kościoła, jest osnowy na stępującej:
„Wielebnemu w Chrystusie ojcu i ukochanemu przyjacielowi Biskupowi Krakowskiemu, oraz jego kościoła Kapitule, Brat Jan z łaski Bożej kardynał prezbiter tytułu Ś. Laurencyusza in Lucina, pozdrowienie. Godzi się należną oddać cześć i chwałę przesławnemu królowi Polskiemu, który ostatnie kończyny owczarni Chrystusowej ozdobił chwalebnym Męczennikiem Stanisławem. O! jakiej pociechy pełen znak miłosierdzia Bożego, że Bolesław własném zwycięztwem zwyciężony upada, gdy srogie jego sprawy cudowną nieba sprawą wyjawiły męża chwalebnego, Męczenników Polskich głowę. Niechaj się raduje Kraków, że dla jego pomyślności tyle w nim zajaśniało dziwów, tyle cudów wielkich, których skarb tak jest dostatni i możny. Niech się raduje kościoł katedralny Krakowski, że jego zasługa i pobożna wiara dały mu posiadać wyłącznie, mimo długie przedawnienie, tę drogiej wartości rolę, Świętego, który przez swą pożądaną obecność nie tylko miejscu samemu przyczynia świętości, ale nadto ściągając do niego mnogie ludu rzesze, pomnaża jego chwałę i zaszczyty. Cieszcie się i radujcie z osobna wy także, którzy przez lat cztery ciągle staraliście się całemi siłami o jego kanonizacyą, aby był wpisany w poczet Świętych, i sprawę tę poruczyliście Dziekanowi waszego kościoła, mężowi znanej roztropności, bacznemu i wielce starannemu, który popierając ją w kuryi usilnie i z wielką sumiennością, jakich dokładał trudów, a z jakiemi walczył troskami i przeciwnościami, wraz z przydzielonym sobie do tej czynności Towarzyszem, nie potrafię w niniejszym liście wyrazić; ani bowiem język ani pióro nie byłoby zdolne określić, ani sam Algorius, wynalazca Algoryzmu, z całą umiejętnością wyciągania pierwiastków, nie wystarczyłby do okazania przeszkód i zawiłych trudności, jakie oni kolejno pokonywać musieli. Bo gdyby przyszło wyliczać szczegółowo i po porządku te cierniste zawady, twarde, które im w tej sprawie stawiano zarzuty, aby całkowitą wypowiedzieć prawdę, brakłoby może w tysiącu liczby. Słysząc o tak wielkich przeszkodach, o tych niesłychanych trudnościach, któżby chciał opowiadającemu dać wiarę? Często bowiem zdarzało się, że gdy sprawa uważana już była za ukończoną, albo wedle wniosków prawdopodobnych zdawała się bliską załatwienia, znowu niespodziewanie powstawała fala nowej przeciwności, nowej na drodze działania zawady, która w rzeczy obalała wszystko, co rozum zdawał się zapowiadać jako pewne i skończone. A tak w skutku doznali oni biegu Saturna, o którym powiadają, że jest planetą złowrogim, postępuje bowiem i cofa się wstecznym kierunkiem. Długo ucierali się z przeciwną sobie