kuryą; wiele bowiem działali, a nie widzieli skutku działań, które przeciągały się bez końca. Wreszcie, gdy wrócił brat Jakób, wierny posłannik, i prawa ręka tej sprawy, zaledwo uzyskał prywatne posłuchanie do przełożenia wniosku, chociaż on widział świadków i sam badał pierwotnych inkwizytorów, którzy we wszystkiém postępowali sumiennie. My naostatek, zdumieni tak wielką liczbą dowodów, nieuznanych i niedopuszczonych, Dziekanowi mającemu tę sprawę poruczoną rzekliśmy jakoby przenośnie: Potrzebaby waszemu Świętemu jeden jeszcze ostateczny cud zdziałać, aby różniących się w zdaniu, nie dowierzających jego cudom, przekonać i do zgody nakłonić. I stało się tak, że gdzie choroba była niebezpieczna, tam ratunek znalazł się gotowy, i ci, którzy wprzód nie chcieli się zgodzić, jednomyślnie przystąpili do zgody, osądziwszy jednobrzmiącym wyrokiem, że taki mąż ze wszech miar godnym był kanonizacyi, i że cuda, które zdziałał, dostatecznie dowodziły tego, że jest Świętym. Zaczém rzeczonego Prokuratora i jego Towarzysza, za ich gorliwe usiłowania, waszej przychylności jak najmocniej polecamy. Bardzo nam bowiem oto idzie, abyście tym, którzy nam byli pomocą w tak ciężkich trudnościach, sprawiedliwą cześć oddali, i za ich prace w naszém imieniu okazali im wdzięczność. A cokolwiek wyświadczycie tym przyjaciołom naszym, okazując im waszą cześć, łaskę, przychylność, tak ze względu na ich cnotę jako i na nasze prośby, to uważać będziemy jakby nam samym wyświadczone. Przyczém zaręczamy wam najuprzejmiej, że na ich wierne przedstawienia nie omieszkamy nigdy, wedle maluczkiej możności naszej, stawić się w obronie waszego kościoła i praw jemu służących. Zostańcie zdrowi przy łasce Pana naszego Jezusa Chrystusa.“
Gdy nadszedł dzień Narodzenia naszej Przenajchwalebniejszej Maryi Panny, papież Innocenty, wraz z zgromadzeniem kardynałów i wielką liczbą prałatów, udał się na dopełnienie kanonizacyi męża świętego Stanisława biskupa Krakowskiego z pałacu swego do kościoła Ś. Franciszka w Assyżu, gdzie spoczywają zwłoki tegoż Świętego i jego towarzyszów, a gdzie zastał już zgromadzone mnogie rzesze ludu, który na odgłos kanonizacyi męża Bożego zbiegł się tam ze wszystkich prawie okolic Włoskich. A gdy papież w rzeczonym kościele uroczystą mszę odprawiał, łaska cudowna Baranka Niebieskiego ukazała nowym znakiem, jak wielkie były zasługi Męża świętego, który miał być kanonizowanym. Właśnie bowiem w czasie tej kanonizacyi umarł młodzieniec pewien, którego ciało wniesiono do kościoła