złością zaślepiony, przy ołtarzu, bez względu na stan, miejsce i czas, kazał swoim służalcom biskupa przybranego w szaty uroczyste porwać i na najsroższe wydać katownie. Ale oni, ile razy rzucili się na niego, tyle kroć odepchnięci i powaleni na ziemię, miękli i łagodnieli w sercu. Wtedy sam król swojej dogadzając srogości, podniósł na niego rękę świętokradzką, i małżonka swojej oblubienicy, pasterza wydarł swojej owczarni, ojca w objęciach córki i syna we wnętrznościach matki zamordował: a uniesiony szałem prawie zwierzęcym, ciało jego, niestety! w kawałki posiekać kazał, jakby każda część ciała godną była osobnej kary. Lecz ten, u którego cierpliwość biednych nie zginie na wieki, nie tylko te części Świętego ciała płomienném światłem oświecił, ale nadto skleił je cudownie, tak że żadnego nie zostawiło śladu blizn, a orły pilnowały go od szarpaniny innych żarłocznych ptaków. Nareszcie mąż Boży, spełniwszy dla sprawiedliwości gorzki kielich męki, gdy mniemano, że od rzeczonego mordercy całkiem już był zgubiony, powstał na nowo jako słońce ranne, i jako promień południowy na niebokręgu. Dlatego wielu w swoich potrzebach modlą się do niego pobożnie. On sam w ziemi pochowany śpi spokojnie i spoczywa, i nikt go już z grobu nie podźwignie. I nie dziw, albowiem wywyższony i ozdobiony wieńcem chwały, w tém królestwie przebywa, gdzie jest pobyt bezpieczny, lud spokojny i bez szemrania, i ojczyzna tego wszystkiego, co jest roskoszą i szczęśliwością. Lecz żeby kościoł wojujący po stracie tak wielkiego Patrona, wydartego sobie w sposób tak okrutny, w płaczu i narzekaniu swojém nie zostawał bez pociechy, i żeby ze źródła dobrodziejstw płynąca ożywiała go niekiedy rosa: oto wielki i chwalebny w swoich Świętych Pan, chcąc jawnemi znakami wyświecić jego chwałę, i spragnionemu kościołowi krzepiącą przynieść pociechę, dozwolił, aby tenże Patron tylu i tak głośnemi zajaśniał cudami. O których my i bracia nasi przekonawszy się dostatecznie, jak należało, z wiarogodnych świadectw, uznaliśmy, że godzi się wzywać go tak jak innych Świętych o pomoc i przyczynę za nami. Albowiem ręka Pańska na wezwanie jego imienia daje w jednej chwili życie zmarłym, wzrok ślepym, słuch głuchym, mowę niemym, chód chromym, zdrowie porażonym, a pokój ciała opętanym od czarta, wypędzając z nich duchy nieczyste. Aby więc nie ukrywała się niebezpiecznie pod korcem pochodnia tak jasno gorejąca, którą tenże Pan tylu cudownemi znakami nakazał postawić ze czcią na świeczniku kościoła, zwłaszcza że jasność jej rozpędza ciemności nie znających Boga, tłumi przewrotne odszczepieńców nauki, a pomnaża wiarę zbawienną w sercach prawych wyznawców: my, zasięgnąwszy zdania naszych braci, tudzież prałatów na teraz przy Stolicy Apostolskiej obecnych, uchwaliliśmy, rzeczonego Świętego Stanisława Biskupa ze czcią w poczet Świętych zapisać. Jakoż Powszechności waszej niniejszym listem Apostolskim jak najściślej za-
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/340
Ta strona została przepisana.