i posiłki Ruskie, wkroczył do Moraw i kraj cały pożogą i łupiestwem spustoszył; przyczém wielkie mnóstwo obojej płci brańców z Moraw i okolicy Opawskiej, która także spustoszeniu uległa, do Polski i Rusi uprowadzono.
Dnia dwudziestego trzeciego Września, Wacław król Czeski, przezwiskiem Jednooki (będąc bowiem miłośnikiem łowów, w pogoni za zwierzyną utracił był jedno oko, które mu w lesie gałąź wybiła) po dwudziestu czterech latach i ośmiu miesiącach panowania umarł w Pradze, i w klasztorze Ś. Franciszka, który za życia sam był założył, pochowany został. Po nim lubo rządy objął syn jego jedyny Przemysław, przez niejaki czas wszelako nie mianował się królem Czeskim, ale tylko książęciem. Ten mając osobliwszą i żarliwości pełną cześć dla męża Bożego Stanisława Męczennika, biskupa Krakowskiego, skoro się dowiedział o jego kanonizacyi, posłał do Prandoty biskupa Krakowskiego z prośbą o udzielenie mu jego relikwii, jeszcze pod ów czas nie podniesionych z grobu: które na usilne żądanie otrzymawszy, gdy je sprowadzono do Pragi, wyszedł na ich spotkanie z uroczystą processyą wszystkich kościołów i stanów blisko dwie mile (ad septimum lapidem), przyjął je z wielką czcią, i złożone w kościele katedralnym Praskim srebrną nakrył oprawą.
Rok ten pamiętny był dla Polaków kanonizacyą Ś. Stanisława Męczennika, biskupa Krakowskiego, przez długi czas zaniedbaną, niemniej śmiercią dwóch w jednym niemal czasie zmarłych biskupów, Poznańskiego i Płockiego, nareszcie straszną powodzią, jakiej nigdy jeszcze w Polsce nie widziano. Albowiem od świąt Wielkiejnocy aż do dnia dwudziestego piątego Lipca we wszystkich krajach Polski ciągle dniem i nocą deszcz padał; z tej więc ustawicznej słoty takie powstały wód wylewy, że po wszystkich płaszczyznach i nizinach, albo gdzie w bliskości były strugi, powódź poznosiła zboża, a po polach i niwach pływać można było statkami jakby po rzekach; szukano miejsc wzgórzystych do składania zebranego zboża. Przez tę także powódź i napaści Litwinów ziemia Wizka zamienioną została w step dziki i pustynię.