z Czyrnelina, Janusza Dobieszowicza z Pniewa, Samsona Gniewomirowicza, Dzierżysława Jaraczewicza, Mroczka Przecławicza i Sędziwoja Zbilutowicza, którzy u niego podejmowani uczciwie póty zostawali w zakładzie, póki mu książę Przemysław pięciuset grzywien srebra nie wypłacił.
Gdy drogą ugody zakończyła się wojna Pomorska, z przyczyny opanowania przez Świętopełka książęcia Pomorskiego zamku Nakła przez całe niemal dwa lata tak zacięcie i mściwie prowadzona, zapaliła się inna znowu w Szlązku, świętokradzkim czynem Bolesława Łysego książęcia Lignickiego: który chcąc nagrodzić sobie stratę, jaką poniósł, będąc przymuszonym bratu swemu Konradowi książęciu Głogowskiemu odstąpić połowy Lignickiego księstwa, za przykładem gorszącym niektórych przodków swoich, królów i książąt Polskich, gdy mu się nie wiodło w wojnach z świeckiemi osobami, począł je prowadzić z duchownemi, w spodziewaniu, że więcej z nich mieć będzie pożytku, a mniej kosztować będą nakładu i straty. Jakoż Tomasza biskupa Wrocławskiego, męża godnego poszanowania, tak dla dostojności biskupiej, jako i świątobliwości życia, którą między innymi celował biskupami, w Górce, wsi należącej do opactwa Ś. Maryi Piaskowej (de Arena), dokąd na poświęcenie nowego kościoła był zjechał, śpiącego napadłszy w nocy z zgrają Niemców, którzy go do tej zbrodni namówili, dnia szóstego Października wraz z Bogufałem proboszczem i Hekardem kanonikiem Wrocławskim poimał, wszystkie rzeczy jego, konie, odzież, i ozdoby jakie miał z sobą, zabrał, i w jednej tylko koszuli ze snu porwanego wsadził na konia. A gdy mu przytomni panowie Niemieccy przełożyli, że nie umiał jeździć na koniu, już bowiem był w wieku podeszłym, kazał mu konia odmienić, i przesadzić go na innego ciężko chodzącego stępaka, ażeby mu jeszcze przyczynić trudu i męki. Jeden nareszcie z pomiędzy owych panów Niemieckich, towarzyszów Bolesława, wyśmiewających się z nagości biskupa, od zimna dzwoniącego zębami, ulitowawszy się nad nim, okrył go jakąś starą koszulą w cętki, i dał mu swoje stare bóty, ażeby nie zmarzł od zimna. W ten sposób odzianego zaprowadzili do zamku Bolesława zwanego Wlaj, i tak biskupa, jak proboszcza i kanonika razem poimanych, pokuli i wtrącili do więzienia z rozkazu książęcia