Dnia piętnastego miesiąca Sierpnia, o nieszpornej godzinie (nonarum hora) Ś. Jacek zakonu kaznodziejskiego, Polak szlacheckiego rodu, z wsi Łąki (Lanka) powiatu Opolskiego, po wielu pracach i trudach w celu rozszerzenia wiary chrześciańskiej i dla zbawiennego dusz pożytku w Polsce i na Rusi z gorliwością podjętych, i po zdziałaniu wielu sławnych i zadziwiających cudów (między któremi ten był osobliwszy, że pod miastem Wyszegradem, w niedostatku łodzi na przewozie, rzuciwszy płaszcz na wodę, i stanąwszy na nim, wraz z trzema braćmi zakonu kaznodziejskiego, to jest Floryanem, Godynem i Benedyktem, w obec wszystkiego ludu Wyszegradzkiego, Wisłę rzekę suchą nogą przebył) w klasztorze Ś. Trójcy w Krakowie pobożnie i z wielką świątobliwością życie zakończył. Do ojczyzny wiekuistej światłości wprowadzony przez Matkę miłosierdzia, śpiewającą: „Pójdę na górę woniejącej mirry“ (Ibo mihi ad montem myrrhae) w chórze towarzyszących mu Aniołów (jak w chwili śmierci rzeczonego Ś. Jacka widziała w objawieniu swojém pobożna i świątobliwa Bronisława, zakonnica klasztoru Zwierzynieckiego), a przez Prandotę biskupa Krakowskiego i mnogi gmin zgromadzonego ludu w tymże klasztorze Ś. Trójcy pochowany został. Tylu zaś i tak wielkiemi cudami za życia i po zgonie dozwolił mu Bóg Najwyższy zasłynąć, że nie tylko godnym, ale owszem najgodniejszym zdał się być kanonizacyi (gdyby nie to, że Polacy puścili w niepamięć owe cuda, a do papieża wiadomość o nich nie doszła). Był on pierwszym zaszczepcą i założycielem pięciu klasztorów swego zakonu: w Frysaku, gdzie brata Hermana rodu Niemieckiego osadził; w Krakowie, kędy sam przełożeństwo sprawował; w Pradze, gdzie brata Hieronima, w Wrocławiu, gdzie braci Krzesława i Godyna przełożonymi uczynił, i w Gdańsku, kędy klasztor poruczył bratu Benedyktowi.
Bolesław książę Gnieźnieński i Kaliski, chcąc kasztelanią Lendzką, do jego księstwa należącą, odzyskać z rąk Kazimierza książęcia Kujawskiego, Łęczyckiego i Sieradzkiego, który ją od lat