kilku niesłusznie sobie był przywłaszczył, po wielu zatargach, najazdach i księstw jego spustoszeniach, przez które rolnictwo upadło, i mnożyły się klęski grożące zamienieniem tych krain w pustynię: zapowiedział wyprawę przeciw Kujawom, i ze wszystkich ziem Wielkiej Polski, tudzież państw brata swego Przemysława niedawno zmarłego, które po jego śmierci objął był opiekuńczo w zarząd, zebrawszy znaczną liczbę wojsk konnych i pieszych, wtargnął do Kujaw, i miasteczko Inowrocław wraz z zamkiem, które mu najpierwej nawinęły się w tym pochodzie, obległ i z wytężeniem wszelakich sił i środków począł ich dobywać. Przybył mu nadto jak sprzymierzeniec na pomoc Warcisław syn Bogufała, książę Slawów i Kaszubów, osobiście i z znaczną wojsk swoich potęgą. Co widząc Kazimierz książę Kujawski, aby zapobiedz spustoszeniu swojego państwa, i niebezpieczeństwu, jakie miastu i oblężonym w zamku zagrażało (nie tuszył bowiem, iżby mógł siłami swemi sprostać Bolesławowi, gdyby z nim do rozprawy przyszło, a lud z jego krajów trzeba było dopiero zbierać do wojny) posłał do Bolesława z prośbą o pokój, oświadczając, że i kasztelanią Lendzką niesłusznie zagarnioną odda, i zamek Lendzki, który sam był przybudował, ściągnąwszy z niego załogę, zburzy. Na te warunki, jako słuszne i sprawiedliwe gdy się Bolesław książę Kaliski zgodził, postanowiono dzień do ich wykonania, a ugodę ułożoną na piśmie i pieczęciami opatrzoną obie strony własnoręcznie potwierdziły. Bolesław też książę Kaliski mniemając, że Kazimierz książę Kujawski umowy tej dotrzyma, odstąpił od oblężenia miasta, i do swego kraju powrócił. Ale wnet Kazimierz książę Kujawski począł się chełpić, że wroga swego oszukał, pozbywszy się go z swojej ziemi i odwiodłszy od oblężenia, a z tego co przyrzekł, bynajmniej się nie uiścił.
Dnia piątego Kwietnia, Fulko c. Pełka arcybiskup Gnieźnieński, mąż pełen wieku, uczony i pobożny, przesiedziawszy na stolicy arcybiskupiej lat dwadzieścia cztery, po chorobie miesiąc trwającej umarł w Łęczycy. Zwłoki jego przeniesiono do kościoła Gnieźnieńskiego i z należną czcią pochowano. A gdy w celu obrania innego arcybiskupa zebrała się kapituła w dniu dwudziestym Maja, zgodnemi głosy wybrany został Janusz proboszcz Gnieźnieński, szlachcic rodem Polak. Tenże po zatwierdzenie swego wyboru posłał Henryka dziekana Poznańskiego, Idziego archidyakona Łęczyckiego i Przybysława, Gnieźnieńskich kanoników, do Rzymu. Ale dowiedziawszy się, że gdyby według nowej ustawy, dla kościołów kate-