dziwszy, i nie tylko jemu ale i wszystkim w twierdzy zamkniętym zapewniwszy bezpieczeństwo, a dla większej wiary uczyniwszy na trzy dni zawieszenie broni, do obozu Tatarskiego, nie o podal od zamku, sprowadzili go wraz z bratem Zbigniewem i towarzyszącym mu orszakiem przedniejszej szlachty. Gdzie lubo wodzom Tatarskim hołd oddawszy, przyrzekł pokornie że haracz żądany zapłaci, tak jako się z Ruskimi książętami był umówił, nie zmiękczyło to jednak bynajmniej Tatarów, którzy z pogwałceniem wiary i praw gościnności, równie Piotra z Krempy starostę Sandomierskiego, jak Zbigniewa brata jego, i wszystkich rycerzy Polskich, którzy z nim przybyli, poimali w łyka, i zapóźno narzekających na zdradziectwo książąt Ruskich, ze wszystkiego obdarli, a zbiwszy ich nielitościwie, w końcu potracili. Potém z wielkim zamachem i krzykiem rzuciła się horda na zamek, w którym sam tylko pozostał gmin wieśniaków, dzieci i niewiast do broni niezdolnych, a przerażonych wieścią o zamordowaniu okrutném starosty i innych rycerzy i obrońców; z łatwością przeto Tatarzy wdarli się do zamku, i w nim wszystkich wymordowali, zachowawszy tylko dziewice i młode niewiasty dla nasycenia swoich chuci: potém zrabowawszy zamek i podpaliwszy, wiele ludzi, których jeszcze oszczędziło żelazo, nagnali kupą do Wisły, i jakby już ręce mieli od rzezi posłabłe, w wodzie potopili; a nadto chorych i nędzarzy, których część schroniła się do kościoła Ś. Maryi, posiekli i wymordowali. Tyle wtedy, jak mówią, pod mieczem barbarzyńców wylało się krwi chrześciańskiej, że ze wzgórza, na którym zamek jest zbudowany, do Wisły podle zamku płynącej ciekła jakby potokiem. Gdy o tej klęsce doszła wieść do Krakowa, Bolesław Wstydliwy książę Krakowski i Sandomierski ciężkim żalem zdjęty zapłakał, a nie czując się dość silnym do stawienia czoła Tatarom, straż i obronę zamku Krakowskiego zdał Klimuntowi kasztelanowi Krakowskiemu, tudzież rycerstwu i mieszczanom Krakowskim, którzy wszyscy do niego się schronili z żonami, dziećmi i majątkami; sam zaś z księżną Kingą małżonką swoją wyniósł się do Węgier, i tam przez jakiś czas przebywał, póki mu nie doniesiono, że już Tatarzy do swoich siedlisk ustąpili. Tatarzy zaś, nie przestając na klęsce i złupieniu Sandomierza, za przewodem Rusinów i ich książąt pokazujących im drogę, przybyli do Krakowa. A lubo miasto zastali od mieszkańców opuszczone, na domostwa jednak, chorych i łazarzów, którzy uciekać nie mogli, wywarli swoję wściekłość. Gmin przytém mnogi wieśniactwa obojej płci w pochodzie wymordowali lub zabrali w niewolą; a zagarnąwszy liczne stada bydła i znaczną obłowiwszy się zdobyczą, pognali w jassyr tłum nieszczęśliwych brańców, zawodzących żałosne płacze i jęki, że rodziców swoich, ojczyzny i domowych ognisk nigdy już w życiu
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/373
Ta strona została przepisana.