wojska ku ich straży, ruszono pod sam środek nieprzyjaciela. Ale Litwini, Prusacy i inni barbarzyńcy, nie ufając własnemu orężowi, udali się do zdrad i podstępów. Uwiadomieni od swoich szpiegów, jaki był stan wojska chrześciańskiego, jaki szyk jego i rozkład, na oddział zostawiony przy wozach i taborach całą siłą uderzyli, i mimo opór wytrwały z łatwością go pokonali (w porównaniu bowiem z potęgą barbarzyńców mała była garstka chrześcian) i niemal wszystkich żołnierzy stojących tam na straży wymordowawszy, tabory wojenne zabrali. O czém gdy się chrześcianie dowiedzieli od niektórych z niedobitków, którzy z owej porażki uciekli, czémprędzej wrócili w to miejsce, gdzie stały ich tabory, aby barbarzyńców otoczyć. Mieli i oni dość odwagi do stoczenia bitwy, czekali zatém na chrześcian wracających do stanowiska swych wojennych pociągów. A skoro spotkały się oba wojska chrześcian i barbarzyńców, przyszło do krwawej rozprawy, w której wodzowie zachęcali swoich nawzajem, i przez kilka godzin ważył się między niemi los bitwy. Ale chociaż mnóstwo wielkie barbarzyńców poległo, gdy jednak chrześcianie pierwsi ustępować poczęli, a potém wszyscy pierzchnęli, słuszną od Boga karą za przestępstwa chrześcian zwycięztwo dostało się barbarzyńcom: którzy przestając na tej porażce, a obawiając się wpaśdź kędy na zasadzki, nie ścigali już uciekających; zaczém klęska nie była tak wielką, jakiej chrześcianie doznać mogli od siły tak przeważnej. Poległ w tej bitwie rycerz znakomity Schinkop v. Bythen, rodem Westfalczyk, który gdy się przebijał przez szyki nieprzyjaciół, jeszcze do środka nie dotarłszy, padł pod gęstą nawałą ich włoczni. Poległ i hrabia v. Reiderer, i wielu innych mężów szlacheckiego i rycerskiego stanu. Nie mała także liczba żołnierzy dostała się w niewolę barbarzyńcom. Z których gdy oni według swych przesądnych i okrutnych zwyczajów postanowili bogom za otrzymane zwycięztwo jednego spalić na ofiarę, los padł na Hirzhalsa mieszczanina Magdeburskiego; atoli na prośbę niektórych barbarzyńców, że im był znany, po dwa kroć od śmierci go uwolniono; lecz gdy po trzeci raz jeszcze los wypadł na niego, sam się dobrowolnie oddał na ofiarę, i bezbożnym obyczajem spalony został wraz z koniem na którym siedział.
Z powodu niedotrzymania przez Kazimierza książęcia Kujawskiego, Łęczyckiego i Sieradzkiego, umowy dwukrotnie zawieranej między nim a Bolesławem Pobożnym książęciem Kaliskim, o oddanie kasztelanii Lendzkiej, niesłusznie zagarnionej, rzeczony Bolesław Pobo-