cie, wojewoda Krakowski Polaków a Swarno Rusinów wywiedli do walki. Rusini wyrzucili chmurę strzał, Polacy nawzajem przywitali ich swemi pociskami, i zaraz starły się oba wojska, z obojej strony powstał bój zacięty. Ale wnet Polskie hufce poczęły przemagać, a uderzywszy w sam środek nieprzyjacioł, wielką zadały im klęskę. Swarno, chociaż nie tylko wodza ale i żołnierza razem wypełniając powinność, popierał walkę i słabiejące w kilku miejscach podtrzymywał szyki, naostatek jednak, widząc wojsko swoje pobite i znacznie przerzedzone, sam umknął z bitwy, aby się żywcem nie dostał w ręce Polakom. Dopieroż w pogoni za Rusią poczęto rzeź straszliwą, i nie mniejsza liczba Rusinów poległa w ucieczce niżeli w boju (Polacy bowiem ścigali ich o mil kilka); wielu także, którym Polacy znużeni mordem oszczędzili życia, poimano jeńcem. Cały obóz Rusinów, w wielkie bogactwa zamożny, zabrany został w zdobyczy. Dwa dni jeszcze pozostali Polacy na pobojowisku. Po splądrowaniu wreszcie i zniszczeniu ogniem kraju Swarna, wojewoda Krakowski zwycięzkie wojsko Polskie, unoszące świetny i bogaty plon różnego rodzaju łupów, któremi się zbogaciło, odprowadził do Polski, sam niemniej dumny i radosny, że pod jego wodzą i sterem wyprawa tak szczęśliwie się powiodła. Rusinów zaś ta klęska tak dalece przeraziła i upokorzyła, że przez długie lata potém nie ośmielili się krajów Polskich napastować. Jak powszechnie mniemano, zwycięztwo to sławne, odniesione pod ów czas nad Rusinami, nie siły ludzkie sprawiły, bo nieprzyjaciele więcej jak w czwórnasób Polaków przewyższali liczbą, ale łaska i miłosierdzie Boże, i wstawianie się kościoła za ludem Polskim gorącemi prośby i łzami, modłami, nabożeństwy i ofiarami, a nadewszystko cnoty i zasługi Bł. Kunegundy, żony książęcia Bolesława, która gdy się modliła i prosiła Boga o ocalenie Polaków i użyczenie im zwycięztwa, ukazało się jej dwóch mężów ubranych w bieli, którzy jej oznajmili o przyszłém zwycięztwie, za jej przyczyną od Boga Polakom obiecaném; a temi Świętemi mieli być, jak niektórzy mniemali, ŚŚ. Gerwazy i Protazy.
Bolesław Pobożny, książę Kaliski i Wielkopolski, nie dotrzymując umowy z Konradem margrabią Brandeburskim zięciem swoim w roku przeszłym zawartej, mocą której zobowiązał się był zburzyć zamek Santok i innego nie stawiać, dla zasłonienia się od napaści Sasów i Konrada Brandeburskiego, w miejscu dawnego zamku, który był obszer-