Przedpełkowi wojewodzie Poznańskiemu i Janowi zwanemu Jankiem, kasztelanowi Kaliskiemu, mężom do rady i oręża sprawnym, i wziętością powszechną celującym. Pod ich wodzą wojsko Polskie wtargnąwszy do ziemi przez Sasów opanowanej aż poza Drdzen, zamek Strzelce, świeżo przez Konrada margrabię Brandeburskiego zbudowany, który wkraczającym do kraju nieprzyjacielskiego najpierwszy się nawinął, obległo i po usilném a natarczywém szturmowaniu zdobył. Wszyscy prawie Sasi stojący w nim załogą legli pod mieczem, mała z nich tylko liczba ocalała, za którymi Przemysław książę Poznański błagał rozjuszone rycerstwo, aby im życia oszczędzono. Rzuciło się potém wojsko na domostwa i włości, szerząc wszędy łupiestwa i pożogi; a tak cala okolica Saska ponad Odrą srodze ogniem i grabieżą spustoszoną została. Nareszcie, gdy już Przemysław z mnogą bydła i innych dostatków zdobyczą do Polski miał powracać, a wojsko już pod Wieleniem stanęło, doszła go wieść, że zamek Drdzen słabo był ludźmi opatrzony, i że Kaszubowie, którzy w Polskiém wojsku byli, podpłynąwszy na statku i uderzywszy na zamek, dotarli do pierwszej bramy i gród zapalili; rycerstwo zatém rozpuszczone już do domów nawoływać kazał z drogi, i pod zamek Drdzen zbrojno podstąpił. Sasi zostawieni tam na załodze, bojąc się podobnej ostateczności, jaka spotkała ich braci przy zdobyciu zamku, poddali dobrowolnie zamek Drdzen książęciu Przemysławowi, sami zaś warowali sobie tylko życie i wolność. Niebawem przeto ustąpili z niego Sasi; aby zaś od Polaków nie doznali jakiej napaści, przydał im książę Przemysław silny rycerstwa zastęp, który miał ich aż do granic odprowadzić. Sam książę Poznański Przemysław, odznaczywszy chlubnie pierwszy swój zawód rycerski zdobyciem dwóch zamków, zaprawiony tak szczęśliwym początkiem do następnych bojów, z tryumfem wrócił do kraju.
Niosąc pomoc Krzyżakom, którzy przez dwa lata ciągle od Prusaków barbarzyńskich srogie i ustawiczne ponosili klęski, przybyli do Prus w dzień Ś. Wincentego dwaj hrabiowie de Julich i de Marka z ludem swoim: sporządzono zatém hufce i ruszono do ziemi Sambieńskiej. Nie unikali i Sambijczykowie spotkania, ale wyszedłszy przeciw chrześciańskiemu rycerstwu stoczyli bój żwawy; gdy jednakże wiele ich wyginęło, uledz musieli i cofnęli się w ucieczce pod wieś Sklunen; tam pozostali z pogromu wznowili jeszcze walkę, ale Krzyżacy pobili ich i zupełne otrzymali zwycięztwo.