Otyłym, syna Bolesława Łysego, którego nazywano Rogatką; trzecia Anna w panieństwie umarła.
Po zmarłym Bolesławie Pobożnym książęciu Kaliskim wkrótce rozstał się ze światem Bolesław Wstydliwy, książę Krakowski i Sandomierski, jakby rok ten dla książąt Polskich Bolesławów szczególniej był nieszczęśliwym. Ten obdarzywszy kościoł Krakowski licznemi swobodami, przywilejami i łaskami, pozakładawszy w różnych miejscach kościoły, klasztory i inne pobożne fundacye, ciało swoje zachowawszy od wszelkiej ponęty zmysłowej, i z żoną swoją Kingą przez wszystkie lata małżeństwa przemieszkawszy w czystości, (za którą-to cnotę znakomitą pozyskał imię Bolesława Wstydliwego, na jakie żaden z książąt Polskich nie zasłużył), mąż niewinności panieńskiej, po trzydziestu siedmiu latach panowania, w Krakowie dnia siódmego Grudnia w Niedzielę pobożnie umarł, i w kościele Św. Franciszka braci mniejszych, który sam był założył, w chórze kościelnym od strony północnej pochowany został. Uczcili go uroczystym pogrzebem Leszek Czarny książę Sieradzki, od niego za syna i następcę przybrany, Paweł biskup Krakowski, Kinga żona zmarłego, Helena wdowa po Bolesławie Pobożnym książęciu Kaliskim, Gryfina małżonka Leszka Czarnego, panowie przedniejsi i szlachta, duchowieństwo i lud tłumnie zebrany. Żałoba była powszechna i smutek, jakby pojedynczo każdej dotykał rodziny; wszyscy wynosili go w pochwałach, jakich mu za życia nawet nie dawali. Nie tylko od swoich, ale i od obcych żałośnie był opłakiwany, tak wysoko ceniono jego cnoty i skromność którą w całém życiu zachował. Nie chciała dłużej i księżna Kinga parać się sprawami światowemi; lecz zaledwo ciało męża Bolesława Wstydliwego ziemi oddała, wstąpiła do zakonu Ś. Klary w kościele Ś. Franciszka, okazawszy, że do tej doskonałości życia od dawna wzdychała, a skoro tylko pozbyła jarzma małżeństwa, natychmiast takiemu życiu ślubowała. Nie uroniła też ani jednej łzy z żalu, lecz rozmyślając jedynie o swoim oblubieńcu Chrystusie, ustawicznie składała mu dzięki, że ją od wielkiego ciężaru uwolnił. A gdy wiele osób obojej płci opłakiwało zgon Bolesława Wstydliwego, sama tylko Kunegunda najmniejszego znaku smutku nie okazała, tak tęskliwie zwrócona ku Bogu, że zdawała się pragnąć śmierci. Jeszcze nie ostygło ciało jej męża, kiedy zrzuciwszy z siebie wszystkie stroje i ozdoby,