Szczęśliwą wreszcie natchniony myślą książę Leszek Czarny udał się do mieszczan Krakowskich Niemieckiego rodu, i tak żonę swoję Gryfinę jako i zamek ich wierności i obronie poruczył, obiecawszy im, „że tę przychylność w niebezpiecznym razie od nich doznaną, po zawojowaniu nieprzyjacioł szczodrze im wynagrodzi.“ Sam zaś, powierzywszy zamek mieszczanom Krakowskim, z gorzkiém w sercu uczuciem wyrządzonej sobie krzywdy, i z kilku towarzyszami opuścił Kraków dnia czternastego Lipca, i pobiegł jak najspieszniej do Węgier do króla Węgierskiego Władysława, celem wyjednania u niego posiłków. Mieszczanie Krakowscy nie tusząc, iżby przeciw Konradowi książęciu Mazowieckiemu i Czerskiemu, tudzież własnym panom i rycerstwu, zdołali obronić miasto, które pod ów czas nizkiemi i nie dość warownemi murami było opatrzone, zważając owszem, że jednoczesne bronienie zamku i miasta byłoby trudném i niebezpieczném, opuścili miasto, i z żonami, dziećmi i majątkami przenieśli się do zamku, i przeciw wszelakiej napaści bronić go postanowili. Przybył z wojskiem pod Kraków Konrad książę Mazowiecki, a zastawszy miasto opuszczone i bezludne, zajął w niém stanowisko. Wysłał potém do mieszczan Krakowskich, Niemców, strzegących zamku panów przedniejszych, znanych im i zażyłych z dawna rycerzy, z upomnieniem, „aby zamek poddali, i sami uznali nad sobą zwierzchność Konrada, którego zgodna uchwała panów i rycerstwa osadziła na stolicy książęcej; a iżby się nie wyłączali od powszechnej woli szlachty, zwłaszcza że Konrad sprawiedliwym i łaskawym jest książęciem, że do ich życzeń jakieby mieli chętnie i miłościwie się przychyli, i równej a podobno większej niż od Leszka Czarnego spodziewać się mogą od niego łaski, jeżeli doń przystaną; że wreszcie opór obecny będzie im przebaczony, w przeciwnym zaś razie lękać się mają jego gniewu.“ Mieszczanie Krakowscy wziąwszy czas krótki do namysłu, odpowiedzieli: „że nie godziło im się działać wbrew przysiędze, którą książęciu Leszkowi Czarnemu wraz z wszystkimi panami Krakowskimi i Sandomierskimi i oni także wykonali, kalać się krzywoprzysięztwem, i za życia Leszka poddawać się pod władzę Konrada; że nie zgadzało się z ich powinnością i sumieniem, aby posłuszeństwo raz zaprzysiężone wypowiadać Leszkowi: aby więc przestali do tego ich nakłaniać, bynajmniej bowiem nie zachwieją się w wierności dla Leszka książęcia swego pana, chociażby nawet największe groziły im niebezpieczeństwa.“ Tą odpowiedzią mieszczan Krakowskich oburzony równie Konrad książę Mazowiecki jak panowie Krakowscy i Sandomierscy, gdy zdobycie zamku Krakowskiego zdawało się dziełem zbyt trudném i długiego czasu wymagającém, gniew powzięty przeciw mieszczanom Krakowskim wywarli na niewinnych domostwach; podłożywszy bowiem w kilku miejscach ogień, zniszczyli
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/476
Ta strona została przepisana.