Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/484

Ta strona została przepisana.

ło) wziął w podziale, najpierwej stołeczne miasto Dobrzyń w dzień niedzielny, kiedy mieszkańcy żadnego od nieprzyjacioł nie przewidywali napadu i zajęci byli słuchaniem nabożeństwa, przemocą opanowali. Złupiwszy potém i podpaliwszy miasto, wymordowawszy starców i niemowlęta, resztę ludu w mieście i po wsiach pochwytanego w straszną zagarnęli niewolą. Utrzymywano, że liczba pobitych i rannych do trzech tysięcy ludzi obojej płci wynosiła.

Książę Leszek Czarny, zapowiedziawszy dozwoloną od Stolicy Apostolskiej wyprawę Krzyżową, z potężném wojskiem, jakby zebraném przeciw barbarzyńcom, wkracza na Mazowsze i roznosi po kraju rzezie i spustoszenia: co atoli z dopuszczenia niebios, karzących ludzką przewrotność, nie uszło mu bezkarnie.

Leszek Czarny książę Krakowski, Sandomierski i Sieradzki, zmyśliwszy pozorną wyprawę przeciw Litwinom, Prusakom, Żmudzi i innym ludom barbarzyńskim, jakoby dla pomszczenia się za świeżą klęskę Dobrzyńską, i inne krzywdy dawniejsze i najazdy na ziemie Lubelską i Sandomierską, zapowiedział we wszystkich swoich księstwach pospolite ruszenie; a otrzymawszy od stolicy Apostolskiej pozwolenie na wojnę krzyżową, sam z całém wojskiem przyjął godło takiej wyprawy, podniesionej niby przeciw barbarzyńcom. Lecz gdy zgromadził wojska, tak konne jako i piesze, nie na barbarzyńców ale na chrześcian oręż obrócił, i do ziemi Mazowieckiej, dziedziny książęcia Konrada, swojego przeciwnika i wroga, po stryju rodzonego brata, który go był z księstw Krakowskiego, Sandomierskiego i Sieradzkiego wypędzał, trzema wkroczył oddziałami, i począł z nadzwyczajną srogością, mściwie i nie po ludzku pastwić się nad nią mordami, łupiestwem i pożogą; a nie doznawszy oporu z strony książęcia Konrada, który nie śmiał ani czoła stawić nieprzyjacielowi, ani wystąpić do walki, zabrał ogromne stada bydła i trzody i do Mazowsza popędził. Atoli za tę zelżywość i obłudę, której dopuścił się przeciw Bogu, zamiast barbarzyńców wojując prawej wiary wyznawców, taką niebo ukarało go chłostą, że pozbawiony szczęścia i powodzenia, jakiém go Bóg w dawnych wojnach i sprawach wszelakich obdarzał, raczej klęskami niżli zwycięztwy się odznaczył. Naprzód bowiem w tej przeciw Konradowi książęciu Mazowieckiemu wyprawie, wielu znakomitych rycerzy i wojowników, w rzekach, które przebyć usiłował, potracił. Straszną potém nawałę Tatarską, a nakoniec powietrze morowe i zarazę powszechną, głód, zalewy pól i urodzajów, pomorek na bydło, napaści zwierza dzikiego i wilków, i inne plagi jedne po drugich następujące wytrzymał, ażeby tak on jak i potomni mieli naukę, że nie godzi się fałszem i obłudą urągać Bogu i czci je-