Dnia trzynastego Kwietnia papież Honoryusz IV, przesiedziawszy na stolicy lat dwa i dni kilka, umarł w Rzymie przy kościele Ś. Sabiny i w bazylice Ś. Piotra pochowany został. A gdy kardynałowie zamknęli się dla obioru innego papieża, i z przyczyny zbytnich upałów siedmiu z nich umarło, inni rozeszli się w różne miejsca, i wybór odwlókł się do następnego roku.
Leszek Czarny, książę Krakowski, Sandomierski i Sieradzki, zażalony i z dawna obostrzony gniewem przeciw Konradowi książęciu Mazowieckiemu, zamierzał powtórną do jego państw wyprawę, gdy mu się poprzednia nie powiodła. Lecz ponieważ rycerstwo ziemi Krakowskiej i Sandomierskiej uchylało się od tej wojny, z przyczyny że ją raz już podejmowało, i że świeżą klęską Tatarską wszyscy byli znękani i wycieńczeni: przeto książę Leszek Czarny, chcąc zawziętości swojej dogodzić, naznaczył do zamierzonej przeciw Konradowi książęciu Mazowieckiemu wyprawy Mateusza wojewodę Sieradzkiego i rycerstwo samej tylko ziemi Sieradzkiej, która od nawały Tatarskiej najmniej ucierpiała. Ten lubo rozkazów swego książęcia Leszka Czarnego wiernie i szczęśliwie dopełnił, i całą niemal ziemię Mazowiecką pożogami i grabieżą spustoszył, gdy Konrad książę Mazowiecki, czy-to z umysłu, czy dla niemożności, wszelkiego oporu i obrony kraju zaniechał, i Mateuszowi wojewodzie Sieradzkiemu dozwolił pożar wojny bezkarnie rozszerzać; w końcu atoli swojej wyprawy Mateusz wojewoda Sieradzki wielkiej doznał przygody. Gdy bowiem po splądrowaniu Mazowsza wojsko jego obciążone plonem i stadami bydła powracało samopas i bez porządku, Konrad książę Mazowiecki, który z dawna czyhał na sposobną do działania porę, z znaczną liczbą rycerstwa i ziemian dotkniętych świeżemi klęskami i ogniem, poszedł za nim w pogoń, i pomykał się przez skryte manowce i bezdroża, aby nieprzyjaciela podejść niespodzianie. Na krańcach wreszcie Mazowsza doścignąwszy rzeczonego