Sprotawskiemu książęciu, którym obronę Krakowa poruczył. Ci urządziwszy należycie straż Krakowa, i zostawiwszy nieco wojska dla utrzymania mieszczan i ludu w podległości, sami pociągnęli ku Szlązku. Tym czasem Władysław Łokietek książe Kujawski wraz z innemi książęty dopadł ich obozujących blisko miasteczka Siewierza (Schyewyor): skoczyli i oni do oręża, i wszczęła się między bracią i przeciwnemi wojskami dnia dwudziestego piątego Lutego zacięta walka. Po znacznych z obojej strony stratach, Władysławowi Łokietkowi i jego sprzymierzeńcom dostało się zwycięztwo, acz drogo krwią okupione; wielu z Szlązkich rycerzy poległo, część zabrano w niewolę. Zginął w tej bitwie Przemysław książę Sprotawski, syn Konrada książęcia Głogowskiego, młodzieniec w samym kwiecie wieku; zwłoki jego odprowadzono do Szlązka, i pochowano w klasztorze Lubieńskim, któremu on, wychodząc na tę zgubną dla siebie wyprawę, zapisał testamentem dwie wsie, to jest Łososzkowice i Zyrków. Bolesław książę Opolski ranny i poimany został jeńcem. Dwie jeszcze stoczono potém bitwy, jednę pod Skałą, a drugą u Świętnicy (Swetnicz), w których wojska Szlązkie nową klęskę poniosły. Władysław Łokietek książę Kujawski, po otrzymaném zwycięztwie i łupach na nieprzyjacielu, z większą otuchą i nadzieją opanowania księstw Krakowskiego i Sandomierskiego z Siewierza pociągnął do Krakowa, gdzie mu mieszczanie Krakowscy, jako zwycięzcy, na którego stronę już się był przechylił Paweł biskup Krakowski, panowie przedniejsi i szlachta Krakowskiej ziemi, nie śmieli stawiać oporu i sami otworzyli bramy. Wpuszczony zatém do miasta i zamku, i książęciem Krakowskim uznany, osiadł w zamku, więcej ufając panom i rycerstwu, nierównie wierniejszym i przychylniejszym sobie, niźli mieszczanom Krakowskim. Henryk książę Wrocławski, nie zrażony bynajmniej klęską swoich wojsk poniesioną pod Siewierzem, krzepiony owszem namową niektórych mieszczan Krakowskich, nie małe czyniących mu nadzieje, nowe zebrawszy wojska, wysłał je do Krakowa pod wodzą Henryka książęcia Lignickiego, gdy sam jeszcze dla słabości wyruszyć nie mógł. Wojsko zatém Henryka książęcia Wrocławskiego kryjomo podstąpiwszy pod Kraków, przez mieszczan Krakowskich, sprzyjających Henrykowi książęciu Wrocławskiemu, w nocy do miasta wpuszczone, o kęs, że samego Władysława Łokietka, który właśnie straże miejskie odwiedzał, żywcem nie schwytało. Ten z kilku tylko żołnierzami pieszo zaledwo ujść zdołał nieprzyjacioł, o których napadzie nie rychło się był dowiedział, schroniwszy się do klasztoru Ś. Franciszka braci mniejszych, którzy go z muru potajemnie spuścili. Wielu z jego rycerstwa, usiłujących stawić opór, pobili Ślązacy albo pobrali w niewolą. Nie przepuszczono i Pawłowi biskupowi
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/497
Ta strona została przepisana.