Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom II.djvu/72

Ta strona została przepisana.
Rok Pański 1164.
Bolesław książę Polski wkroczywszy do Prus, zmusza Prusaków do przyjęcia wiary chrześciańskiej i płacenia Polsce daniny.

Gdy już ustały obawy, które z strony Niemiec i cesarza ciągle Polskę niepokoiły, z przyczyny wygnania książęcia Władysława i jego synów, i gdy znikąd od sąsiedzkich narodów nie zanosiło się na nową napaść lub wojnę, Bolesław książę i monarcha Polski, porozumiawszy się z swoimi braćmi i synowcami, książętami Polskimi, przedsięwziął wyprawę przeciw Prusakom, narodowi dotąd dzikiemu i bałwochwalskiemu, celem podbicia ich i nawrócenia do wiary chrześciańskiej. Ściągnął zatém ze wszystkich księstw i powiatów królestwa Polskiego zbrojne siły, i przeszedłszy rzekę Ossę, która Prusy od Polski przedziela, trzema oddziałami do Prus wkroczył. Pierwszemu przewodniczył Henryk książę Sandomierski, drugiemu Mieczysław książę Wielkopolski, trzeci prowadził sam panujący Bolesław. Prusacy, czując się zbyt słabemi do stawienia oporu tak znacznej liczbie Polaków, pokryli się w lasach, bagniskach i innych miejscach niedostępnych; nocami jednak, gdzie z obronnych dało się wybiedz manowców, trapili podjazdami wojsko Polskie, nie śmiejąc otwartej toczyć walki. Już połowę ich kraju splądrowali Polacy, naszerzywszy po włościach spustoszenia, a wsie i miasta wyniszczywszy pożogą, kiedy przedniejsi panowie Pruscy, za uzyskaną rękojmią bezpieczeństwa, przybyli do obozów Polskich, prosząc o pokój i oświadczając się gotowymi do wypełnienia z posłuszeństwem wszystkiego, czegoby od nich wymagano. Bolesław, książę i monarcha Polski, nakazuje Prusakom i stanowi: „aby przedewszystkiém, jeżeli pragną pokoju i ocalenia, wyrzekli się starodawnych swego pogaństwa sprosności i błędów, a przyjęli natomiast świętą wiarę i religią chrześciańską; bez porzucenia bałwochwalstwa nie mają się spodziewać pokoju i miru od Polaków; skoro zaś błędy swoje porzucą, stanie wnet pokój na wzajemnych i słusznych układach.“ Ten warunek gdy posłannikom Pruskim zdawał się zbyt twardy i uciążliwy, wrócili do swoich dla naradzenia się, coby czynić wypadało. A lubo na przełożenie onego żądania powstał między ludem największy gniew i oburzenie, przecież starszyzna umiała go ugłaskać tą radą, aby warunek żądany na pozór przyjęli, gdy ojczyzny inaczej ocalić nie można; a gdy Polacy ustąpią, wtedy łacno i im będzie odstąpić od wykonania warunku. Przybywszy powtórnie do Bolesława one zdradne i obłudne chytrki, wyrzekają się wrzkomo swych błędów i przesądów